Kibice Lecha zamartwiają się, co ten uczyni, gdy latem z klubu odejdzie Artiom Rudnev. Czołowy napastnik, jedyny potrafiący seryjnie strzelać bramki dla „Kolejorza” w tym sezonie. Patrzą na kadrę zespołu i widzą w niej jeszcze dwóch napastników: Vojo Ubiparipa i Bartosza Ślusarskiego, z czym ten drugi w zespole pełni bardziej funkcję skrzydłowego.
Myślimy o Artiomie Rudnevie jako napastniku kompletnym, mających wiele zalet i potrafiącym w pojedynkę wygrać mecz Lecha. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości, lecz nie do końca jest tak, że brak Łotysza w Poznaniu osłabi ten zespół. Klub z takimi aspiracjami, jakie ma „Kolejorz” powinien mieć w kadrze przynajmniej dwóch, a może nawet trzech graczy o takich warunkach, którymi umiejętnie by rotował.
Osobiście jestem zwolennikiem taktyki z dwoma napastnikami, ale to temat na inny tekst. Gramy jednym, który ma być katem rywala, bezwzględnie wykorzystywać sytuacje, jakie stworzy sobie sam, albo stworzą mu partnerzy z drużyny. Takim napastnikiem na początku sezonu był właśnie Artiom Rudnev, ale zaciął się.
Od czterech meczów w lidze nie zdobył ani jednej bramki, w tym czasie dwukrotnie trafił w Pucharze Polski, ale dopiero w dogrywce i to z zespołem znacznie niżej notowanym. Łotysz miał swoje sytuacje w meczach z Koroną, a szczególnie z Lechią i Legią, miał także wyborną w rywalizacji z Polonią. Mimo to do siatki nie trafił.
Owszem piłkarz potrzebuje komfortu i zaufania, ale to względem Artioma już powoli się wyczerpuje i uważam, że czas najwyższy na to, aby szansę od pierwszej minuty dostał inny napastnik, Vojo Ubiparip. Dlaczego? To właśnie Serb ma zostać następcą Artioma, w takim celu został do Poznania sprowadzony, a wobec zabójczej formy Łotysza nie miał szansy na to, aby ją pokazać. Dostawał szanse w epizodach, ale to tylko nieliczne występy.
Artiom ostatnio zwolnił i to odpowiedni moment na to, aby złapał trochę oddechu. Cała odpowiedzialność za wyniki zespołu spoczywa na nim, to on czuje tę presję w sposób szczególny, a jeśli zaciął się, to trudniej też zdobyć gola. A Vojo? On miałby nie tylko szansę na to, aby udowodnić swoją wartość, ale również pokazać, że jest godny, aby po odejściu Artioma przejął pałeczkę.
Na treningach pokazuje, że warunki i możliwości do gry ma. Przede wszystkim jest wysoki, z łatwością tworzy sobie sytuacje bramkowe i dobrze operujemy obiema nogami. Szansy nie dostał, bo dziwne byłoby niewystawienie w jakimś meczu strzelającego gola za golem do 9. kolejki Łotysza. Cztery kolejne mecze nie trafiał, a więc mamy powód, aby to uczynić.
Tylko czy trener zdecyduje się na takie ryzyko? Trudno powiedzieć, ale warto cofnąć się pamięcią do kwietnia tego roku i występu Vojo Ubiparipa przeciwko Śląskowi Wrocław. Pokazał, że grać potrafi, dobrze rozumie się z zespołem. Zdobył bramkę i asystował. Można? Można. Warto? Jeśli nie wyjdzie na boisko, tego wiedzieć nie będziemy.