Dariusz Formella wrócił do Poznania po półrocznym wypożyczeniu w Gdyni. -Spędziłem tam bardzo dobry czas i myślę, że też dobrze go wykorzystałem. Nie mogę powiedzieć nic złego: wygraliśmy ligę, zdominowaliśmy ją i awansowaliśmy do Ekstraklasy. Dla mnie indywidualnie znaczyło to bardzo wiele, dało mi mentalnego kopa.
Lechita nie ukrywał, że okres przygotowawczy był jak każdy inny. –To normalne, że zawsze w tym czasie jest mniej meczów, a znacznie więcej dużo cięższych treningów, ale byliśmy w naprawdę fajnym miejscu, gdzie warunki do pracy były sprzyjające. Jestem przekonany, że jestem bardzo dobrze przygotowany do pracy. Mecze sparingowe to mecze sparingowe – są ważne, ale nie chodzi o wyniki i styl gry. No, może z jednego czy dwóch ostatnich można wywnioskować coś więcej, ale nie z tych z początku okresu przygotowawczego. Zresztą rok temu wygraliśmy wszystkie sparingi, a po miesiącu mieliśmy ostatnie miejsce w lidze – przyznał.
Formella naturalnie zamierza walczyć o pierwszą „jedenastkę” i wcale nie uważa, żeby pomiędzy 1.ligą a Ekstraklasą była taka przepaść. – Będę robił wszystko, żeby grać jak najwięcej w pierwszym składzie. To była moja głowa, że nie strzelałem bramek w Poznaniu, bo przecież nie da się nauczyć strzelać w 2 czy 3 miesiące. Nie mogłem trawić do bramki przez ok. 20 meczów, a poszedłem do Arki i strzelałem gola za golem. Myślę, że nie chodziło o poziom rozgrywkowy, a o mnie. Porównując 1.ligę do Ekstraklasy, to zwróciłbym uwagę, że niżej jest więcej chaosu, więcej walki. W Ekstraklasie jak chce się grać piłkę i przy okazji coś się umie, to jest dużo łatwiej.
20-letni pomocnik nie ukrywa, że wypożyczenie było strzałem w „dziesiątkę”. –To nie była presja, która na mnie oddziaływała, a po prostu potrzebowałem nowego bodźca. Wcale nie chodziło o to, że w Poznaniu nie chciałem strzelać – po prostu nie wszystko układało się tak, jakbym sobie tego życzył. Już po powrocie rozmawiałem z trenerem Urbanem, ale to musi zostać między nami. Nie powie mi czy będę grał, czy nie. Muszę sobie sam to wywalczyć.
Mecze z Legią zawsze nabierają szczególnego znaczenia, ale Dariusz Formella wcale nie uważa, żeby chodziło tylko o ten „smaczek”. –To my bronimy Superpucharu Polski. W finale Pucharu Polski nie grałem, ale wiem, że przegraliśmy, że Lechowi nie udało się zdobyć żadnego trofeum, a doszła jeszcze tak potężna kara. Klub został dotknięty finansowo i zagramy bez kibiców. Ale poradzimy sobie i przywieziemy Superpuchar – deklaruje pomocnik.