Lechici w piątkowy wieczór ulegli na własnym boisku Koronie 0:1. Była to pierwsza porażka podopiecznych Nenada Bjelicy w Poznaniu od ponad roku. Humory po tym spotkaniu raczej nie dopisywały ani piłkarzom ani kibicom, ponieważ możliwe było, że Lech utraci pozycję lidera. Tak się jednak nie stało, ponieważ solidarnie z Kolejorzem swoje mecze – również na własnym boisku – przegrały kolejno Jagiellonia i Legia. – W pierwszej połowie mieliśmy swoje okazje, ale nie udało nam się strzelić gola. Korona strzeliła bardzo ładną bramkę „z drugiej linii” – po ładnym uderzeniu. W drugiej połowie staraliśmy się naciskać. Popełniliśmy sporo błędów, jednak cały czas staraliśmy się naciskać na przeciwnika. Traciliśmy wiele energii na naprawianie naszych pomyłek. Czuliśmy się trochę bezsilni w środku boiska i nie mieliśmy tam pełnej kontroli – podsumował postawę Lechitów w tym meczu defensor poznańskiej drużyny, Emir Dilaver.
Lechowi w piątek zabrakło przede wszystkim skuteczności, ponieważ szans na strzelenie gola nie brakowało. – Przegraliśmy 1:0, ale próbowaliśmy wszystkiego – mieliśmy naprawdę sporo okazji, lecz piłka nie chciała wpaść do siatki i skończyło się to wszystko niedobrze dla nas – dodał Dilaver.
W 32. kolejce podopieczni Nenada Bjelicy podejmować będą na wyjeździe ekipę Zagłębia Lubin, która pokonała właśnie wspomnianą wcześniej Legię. Liczymy na to, że Niebiesko-Białym uda się zwyciężyć – tym samym potwierdzając, że przerwanie wyjazdowej passy bez zwycięstwa w Krakowie nie było tylko przypadkiem.