– Wiem ile kibice dla nas znaczą. Pamiętam, gdy graliśmy przy pustych trybunach w meczu z Górnikiem Zabrze. Brakowało tych emocji, śpiewu i euforii z ich strony. Dla nich Lech to ważna sprawa, kochają ten klub, są z nim na dobre i złe. Współczuję im – mówi w rozmowie z LechNews.pl Ivan Djurdjević, zawodnik Lecha Poznań.
LechNews.pl: Sytuacja kibiców w ostatnim czasie nie wygląda dobrze. Jak odbierają ją piłkarze?
– Każdy w tym kraju ma prawo walczyć o swoje sprawy, a w tym przypadku są to nasze sprawy – kibiców i piłkarzy. Z mojego punktu widzenia to bardzo ważne, bo potrzebujemy dopingu kibiców, zwłaszcza teraz, jak wygląda to w miarę dobrze, gdy jesteśmy liderem. Wsparcie kibiców to bardzo fajna sprawa, oni są nam potrzebni. Ja wszystkich szanuję i jeżeli kibice uważają, że protest jest potrzebny, to myślę że trzeba to szanować. Nie można mówić, że mają rację, czy nie mają. Ja jestem zawodnikiem i też nie mogę się w tej kwestii wypowiadać. Jestem w Polsce już 5 lat i gdy na stadionie są kibice to jesteśmy lepszymi zawodnikami.
Brakuje wsparcia kibiców?
– Tak i to było czuć też, jak graliśmy na wyjeździe. Zawsze było sporo kibiców na tych meczach, bez względu na to, gdzie graliśmy na wyjedzie. Teraz ich nie ma, a dla piłki to duża strata. Ja mogę powiedzieć, że jest mi przykro z tego powodu. Chciałbym, żeby wyglądało to dobrze na stadionach, żeby poza dobrą grą był też doping na trybunach.
Kibice są dla Lecha ważni. On bez nich nie istnieje, ale i odwrotnie. Taka chemia jest ważna?
– Myślę, że kto gra w Lechu i zakłada ten herb, to musi coś takiego czuć. Klub to miasto, ludzie i zawodnicy. Oni wszyscy muszą się zjednoczyć w całość i ją tworzyć. Musimy być jedną rodziną, która dąży do określonego celu.
Jesteś zawodnikiem, który identyfikuje się z kibicami. Czuć między Wami specjalną więź…
– Wiem ile kibice dla nas znaczą. Pamiętam, gdy graliśmy przy pustych trybunach w meczu z Górnikiem Zabrze. Brakowało tych emocji, śpiewu i euforii z ich strony. Dla nich Lech to ważna sprawa, kochają ten klub, są z nim na dobre i złe. Współczuję im, bo to nasz wspólny klub. My jesteśmy częścią tej rodziny, tak jak kibice. My bez kibiców nie damy rady.
Wsparcie kibiców mogłeś poczuć podczas swojego ślubu. Kibole odpalili wtedy race. Co czułeś?
– Byłem miło zaskoczony, wzruszyłem się wtedy. Myślę, że to fajny gest i podkreślenie tego, że mamy do siebie wzajemny szacunek.
Znacie już przyczyny porażki w Zabrzu? To był inny zespół, niż ten który oglądaliśmy we wcześniejszych meczach.
– Kto gra w Lechu wie, że to trudny zawód. Czasami przyjdzie słabszy dzień, taki zdarzył się nam w Zabrzu. Pracujemy na treningach nad lepszą grą i własnym stylem. Nie trzeba wiele gadać, tylko pracować. W piłce nie liczy się przegranych meczach, nie patrzy się na kryzys – to nie ma znaczenia. Gdy wygramy to jesteśmy lepsi, niż rywal. Teraz Górnik jest od nas lepszy, bo nas pokonał. Za tydzień może być inaczej. Każdy mecz jest osobną historią.
Teraz po ponad trzech miesiącach w końcu zagracie na Bułgarskiej. Długo czekaliście na ten moment…
– Lech wraca do domu i z tego się cieszymy, bo byliśmy zmęczeni wyjazdami, czego nie ukrywam. Czekamy na ten mecz z niecierpliwością. Przed meczem z Wisłą nie musimy się mobilizować, nie będą nam potrzebne odprawy. Wychodzimy na boisko walczyć o punkty.
Lecha czeka pierwszy poważny sprawdzian w tym sezonie, mecz z Wisłą. Po nim będzie można dokładniej ocenić grę zespołu?
– Z Wisłą nie gramy pierwszy raz. Miałem okazję kilka razy o tym mówić, że kto gra w Lechu zawsze musi być zmotywowany. Gdy gramy z taką drużyną, jak Wisła, to nie martwię się o chłopaków i formę. Inaczej to wygląda w meczach takich, jak ten ostatni z Górnikiem – nazwijmy to „niby słabszym” zespół. Teraz nie będzie trzeba motywować, robić żadnych odpraw. Wiemy, o co gramy.
Wrzesień będzie miesiącem prawdy dla Lecha. W kolejnych meczach czekają na Was również trudni rywale. Po ośmiu – dziewięciu kolejkach kibice będą wiedzieli, o co gra Lech w tym sezonie?
– Mi się wydaję, że Lech w każdym meczu ma swój sprawdzian, gra o wszystko. Gdy przegramy jeden mecz jest krytyka, porównanie do starego Lecha. To wszystko jest tak zrobione, że jest albo euforia, albo negatywne rzeczy. My, jako zawodnicy, nie możemy na to patrzeć. Musimy trenować, starać się na treningach i walczyć o to, żeby tej krytyki było, jak najmniej.
Wiele miejsca poświęca się ostatnio Maorowi Meliksonowi. Mówi się o tym, że jest odkryciem, najlepszym zawodnikiem ligi. Jakbyś porównał tego piłkarza do Semira Stilicia? To gracze o podobnym stylu i charakterystyce gry?
– Widzisz, żyjemy w kraju, gdzie bardzo szybko oceniamy ludzi. Po pół roku są gwiazdami, najlepszymi w Europie. W piłce chodzi o to, żeby przez lata być w wysokiej formie, żeby coś osiągnąć, a nie tak, że gram pół roku i jest super. Obaj udowodnili, że są dobrymi zawodnikami, ale wystarczy jeden słabszy mecz i pisze się i mówi, że to już to nie jest ten sam piłkarz.
Piłkarze czują w związku z tym presję? Gra w Lechu to duża odpowiedzialność.
– W tym przypadku chodzi o klub, gdzie zawsze jest sporo ludzi, którzy od wielu lat są za tym klubem. Oni kochają ten klub, a przez to jest ciśnienie i presja na wynik. Mieszkamy w województwie Wielkopolskim i musimy być najlepsi. Ludzie tutaj żyją dumą, że są Wielkopolanami. Ja zawsze mówię, że kto będzie dawał radę w Lechu, da radę wszędzie. Jestem o tym przekonany, bo taka presja sprawdza piłkarza.
Nie każdy potrafi się odnaleźć w takiej sytuacji. To utrudnia mu zostanie dobrym piłkarzem?
– Taka jest piłka. Dzisiaj jesteś dobry, jutro już nie. Jest takie powiedzenie: „Jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz”. I właśnie taki jest futbol. Zawodnik zarabia dużo, ale ludzie to odbierają inaczej, niż my. Moim zdaniem to ciężki zawód. Przez cały czas trzeba udowadniać swoją wartość, nie przez kilka dni w roku, a przez kilkanaście lat. Gdy się gra w Lechu, to zawsze ktoś siedzi i ciebie obserwuje. Po słabym meczu powie: „Teraz było słabo, popracuj nad sobą”. To idealna sprawa. Gdy gra się bez kibiców to jesteśmy gorszymi piłkarzami. Gdyby nikt nami się nie interesował byłoby to smutne. Akceptujemy tę sytuację, jaka jest teraz z kibicami – nie możemy mieć do nich pretensji o to.
Wiśle i Legii ciężko będzie pogodzić mecze ligowe z tymi w europejskich pucharach?
– Nie ma reguł w tym przypadku. Nie możemy mówić, że Lech nie potrafił pogodzić tej gry. Wisła może wygrać jeden, drugi mecz, znaleźć się na fali i wygrywać. Lech w tym przypadku musi dbać i patrzeć na siebie. Jak my będziemy grać dobrze, to nie trzeba się oglądać na innych.
rozmawiał Mateusz Szymandera