– Gramy w Lechu i wiemy, jaka jest rzeczywistość tego klubu. Zawsze będzie się wymagało więcej, zawsze ktoś będzie szukał dziury w całym. Ostatnie kilka meczów na jesień zagraliśmy bardzo źle, ale mamy drugą pozycję. Ważne jak się kończy, a nie jak zaczyna. Wiosną mamy wiele czasu, żeby gonić Legię – mówi Ivan Djurdjević.
Lechitom jesienią najwięcej oberwało się za to, że słabo grali u siebie. – Musimy wykorzystywać atut własnego boiska i kibiców. Zagrać bardziej agresywnie, niż to robiliśmy. Idealnie byłoby wyrównać ten balans pomiędzy meczami u siebie i na wyjeździe, bo tam świetnie punktujemy – przyznaje Serb.
Jego zdaniem bardzo dobra efektywność Lecha w meczach wyjazdowych nie wynika ze szczęścia. – Jedno to szczęście, a drugie to praca. Mamy dużo młodych zawodników, którzy nie przyzwyczaili się do grania w Lechu, a to jest klub, który wymaga dużo i natychmiast – zauważa „Djuka”. – Przekonaliśmy się o tym w najważniejszych meczach z Legią i Śląskiem. Wydawało się, że musimy wygrywać takie mecze, a okazało się, że nie musimy. Jesteśmy w fazie przebudowy, zmieniliśmy się i to chyba normalne. W Lechu się wymaga i musimy pamiętać, że tego nie przeskoczymy – dodaje.
Jakiej wiosny w wykonaniu „Kolejorza” możemy się spodziewać? – Nie ma, co opowiadać pięknych historii. Trzeba grać, a nie gadać. Gdyby jednak spojrzeć w tabelę, to nie jest źle. Drugie miejsce to dobra pozycja. Jesteśmy świadomi, że potrzebujemy wzmocnień i tego, że możemy walczyć o tytuł. Niczego nie można być pewnym, ale nasza pozycja jest dobra i daje nam duże szanse. Do końca sezonów jest jeszcze sporo meczów. Wiemy, że wiele trzeba poprawić i to jest nasz cel na wiosnę. Nie szukajmy już negatywnych rzeczy. Nie jest źle, ale może być lepiej – kończy Lechita.