Lech zabrał do Krakowa 16 zawodników. Słownie – szesnastu. – Zmiany mogliśmy zrobić trzy i właśnie tylu zdrowych piłkarzy miałem na ławce – mówił trener. Czy oby na pewno?
Mamy w Poznaniu, a w zasadzie we Wronkach ponoć fajną Akademię. Ponoć, bo nie widać póki co efektów jej pracy. W sumie, skoro wystartowała przed niespełna rokiem, to trudno się dziwić. Ale młodzież utalentowaną ponoć już mamy.
Dlaczego więc nie zabrać do Krakowa młodych? Przed tygodniem na wycieczkę do Niecieczy zabrał się Barry Douglas. – Miał poczuć atmosferę meczów, zobaczyć jak to wygląda – tłumaczył trener. A młody to już nie mógł, skoro zdrowych seniorów nie było?
Skoro trzech zdrowych zawodników było na ławce, to pozostałych dwóch nie było gotowych do gry. Wprowadzajmy więc młodzież. – Czterech moich piłkarzy nie powinno pojawić się tego dnia na boisku – narzekał szkoleniowiec Lecha. No, ale to on ich wystawił. Można było pograć młodymi chłopakami, którzy zebraliby doświadczenie. Biegaliby, walczyli, bo to Ekstraklasa. Spełnienie marzeń każdego małolata, który biega za piłką po podwórko.
I skoro jeszcze oni nie zasługują na grę, to czy zasługiwało tych czterech, którzy nie powinni się pojawić na boisku? Czy zagrali za zasługi?