Reprezentacja Panamy była największą niespodzianką w tegorocznym Złotym Pucharze CONCACAF. Zajęli trzecie miejsce, przegrywając w półfinale ze Stanami Zjednoczonymi. Duża w tym sukcesie zasługa Luisa Henriqueza – obrońcy Lecha Poznań.
Lewy obrońca „Kolejorza” wystąpił we wszystkich trzech meczach fazy grupowej, w pełnym wymiarze czasowym. Do tego, w pierwszym meczu z Gwadelupą, to po faulu na nim z boiska wyleciał Mickael Tacalfred. Z dwoma zwycięstwami i remisem, „La Marea Roja” wygrała, niespodziewanie, grupę C.
W ćwierćfinałowym meczu z Salwadorem Henriquez z murawy zszedł w 85. minucie, przy stanie 1:o dla przeciwnika. Cztery minuty później był już remis, a o awansie zadecydowały rzuty karne, które lepiej wykonywali koledzy Luisa. Warto powiedzieć, że i gol dla Salwadoru, i dla Panamy zostały uznane niesłusznie. W pierwszym przypadku nie było faulu, a w drugim – piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Do tego obie ekipy kończyły mecz w dziesiątkę.
W półfinale Panama ponownie spotkała się z USA. Tym razem nie udało się wygrać. Zawodnik Lecha rozegrał cały mecz, a w pierwszej połowie obejrzał żółtą kartkę. Jedyną w tym turnieju. Ostatecznie reprezentacja Panamy zajęła trzecie miejsce (ex aequo z Hodurasem) w Gold Cupie.