Kamil Drygas jest jedną z nielicznych jasnych postaci bydgoskiego klubu. Dla wychowanka Marcinków Kępno był to specyficzny mecz, bowiem po raz pierwszy zagrał na Bułgarskiej w drużynie gości.
Dla Zawiszy wczorajsza przegrana była ósmą z rzędu. Czego brakuje podopiecznym Mariusza Rumaka by w ostatnich meczach zdobyć choćby jeden punkt? – Mamy wielu dobrych piłkarzy, tylko trzeba to jeszcze wszystko poukładać. Sami musimy przede wszystkim wziąć się w garść. Nie możemy tracić tylu bramek. Momentami gramy naprawdę dobrze, a momentami tragicznie – podsumował kapitan bydgoskiego klubu
Zawisza mecz kończył w dziewiątkę. Najpierw czerwoną kartkę obejrzał Andre Micael, a w doliczonym czasie Piotr Petasz. Jak do tych dwóch kar podchodzi defensywny pomocnik? – Pierwsza wydaje mi się prawidłowa. Popełniliśmy błąd głupia strata i faul na napastniku, jak ten wychodził sam na sam. A druga to szczerze mówiąc, nie widziałem co tam sie stało.
Nie jest tajemnicą, że Drygas Lecha opuszczał z powodu Mariusza Rumaka, a teraz ich drogi się ponownie skrzyżowały. Tym razem w Bydgoszczy – Ja się nie boję rywalizacji, jeśli będę grał dobrze, dobrze wyglądał to na pewno trener będzie na mnie stawiał. Jeśli będę grał słabo to pewnie usiądę na ławce. Ale między mną, a trenerem nie ma żadnych zgrzytów – w jednym z wywiadów trener Rumak przyznał, że dużym błędem było to, że pozbył się Kamila z Lecha. – Skoro tak powiedział w wywiadzie, to widocznie tak uważa i tyle.
Początek sezonu dla Zawiszy był udany. Bydgoszczanie zdobyli Superpuchar, a na inauguracje ligi wygrali z Koroną 2:0. Wtedy wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą – Na pewno nie jest łatwo. Jesteśmy w dołku. Ale jeśli sami sobie nie pomożemy, to na pewno nikt nam nie pomoże i to tylko od nas zależy czy zaczniemy punktować – twierdzi popularny Drygi. Co więc trzeba zrobić, aby wreszcie wygrać mecz? – Strzelić więcej bramek niż przeciwnik. Na pewno nie możemy tracić tylu bramek. W każdym meczu mamy swoje sytuacje, ale przeciwnik również stwarza ich dużo i wykorzystuje więcej.
W zeszłej kolejce zespół z Bydgoszczy przegrywał, jednak udało im się wyjść na prowadzenie. W końcówce meczu coś się zacięło i Wisła zaaplikowała dwie bramki, w konsekwencji wygrywając 4:2. Wczoraj było podobnie – Na pewno za łatwo tracimy te bramki. Nie może tak być ze strzelamy bramki na wyrównanie, a za chwilę tracimy kolejne. Musimy na pewno popracować nad koncentracją w obronie – podsumowuje Drygas.