Spotkanie Lecha z Jagiellonią, to mecz z podtekstami. Pierwszym jest spotkanie Arboledy ze Smolarkiem – po raz pierwszy od czasu słynnego meczu przy Konwiktorskiej. Z kolei drugim Murawskiego z Hajto. Obie pary mają do wyrównania rachunki. Które z tej rywalizacji wyjdą zwycięsko?
O starciu Arboledy ze Smolarkiem mówiono już wiele. Kolumbijczyk uważa, że to właśnie od tego spotkanie zaczęły się jego problemy w Lechu, z którymi starał sobie radzić przez ponad rok. Dzisiaj obrońca zaprasza swojego przeciwnika na czekoladę. Nie chce już większych problemów. Jak jednak zareagują, gdy spotkają się na boisku. Trudno przewidzieć.
Ciekawiej może być w przypadku Murawskiego. O nim już kilkanaście tygodni temu w krytycznych słowach wypowiedział się prowadzący Jagiellonię trener Hajto. – Ciągła obecność w kadrze Murawskiego zakrawa na kpinę. W ogóle uważam go za największą pomyłkę całej polskiej ligi – mówił wówczas szkoleniowiec „Jagi”. Jutro dojdzie do ich pierwszego od tego czasu spotkania.
– Jak te słowa dotknęły Rafała trzeba go o to zapytać. W kontekście tego meczu nie ma to znaczenia, bo były wypowiedziane po Euro, a nie przed naszym meczem – przyznaje Mariusz Rumak.
Do sytuacji odniósł się również Hajto. – Do Rafała Murawskiego prywatnie nie mam nic, wiem, że to jest fajny sympatyczny chłopak. Ja tylko wyraziłem swoje zdanie na temat gry w reprezentacji. Ja w żadnym wypadku nic nie powiedziałem o jego grze w Lechu ani w żadnym innym zespole. Dla mnie to jest za słaby piłkarz na reprezentację i będę to na każdym kroku powtarzał – mówi trener Jagiellonii.
Murawski sprawy nie chce komentować, ale nieoficjalnie wiadomo, że kartka z cytatem dotyczącym gry Murawskiego w reprezentacji wisi w szatni Lecha.