Jeśli Teodorczyk zda testy medyczne w Kijowie, to Lech po raz kolejny udowodni, że potrafi świetnie sprzedawać. To nie jest Tonew czy Rudnev, którzy posiadają umiejętności piłkarskie. W tej sytuacji mamy do czynienia z 80 kg drewna. Sprzedać je nawet za milion, nie mówiąc już o czterech? Szacun.
Tutaj jednak pojawia się znak ostrzegawczy. Jedno to sprzedać zawodnika, a drugie znaleźć za niego następcę. Sytuacja powinna wyglądać inaczej – wpierw następca potem sprzedaż. Bo jeśli nie uda się kupić nowego zawodnika to zostajemy w ataku z młodym wciąż Kownackim oraz Ubiparipem.
Na tej sytuacji obaj mogą skorzystać. Przede wszystkim Kownacki, który ma szansę zagrać na swojej nominalnej pozycji. Zyskał już Linetty, który po odejściu Murawskiego jest podstawowym, a nawet kluczowym zawodnikiem wyjściowej jedenastki.
Kownacki zyska także w innym wymiarze. Tym poza sportowym. Jego „przyjaźń” z Teodorczykiem z perspektywy kibica nie była najlepszym rozwiązaniem. Balety na mieście oraz robienie wody z mózgu w końcu się skończą i młody w końcu skoncentruje się na grze w piłkę. A to dla niego jest najważniejsze, bo chłopak ma najlepsze lata jeszcze przed sobą i tylko ciężką pracą będzie mógł coś osiągnąć. A może osiągnąć wiele.
Od kilku tygodni byłem zwolennikiem sprzedaży Teodorczyka w tym oknie transferowym. Jasne patrząc na jego statystyki można zastanowić się dlaczego. Jednak jeśli zwrócimy uwagę na grę, to od razy można odnieść wrażenie, że był to jedno sezonowy wyskok i w ponad 20 zdobytych bramkach więcej było szczęścia niż rozumu. W poprawienie tego wynik nie wierzę nawet jeśli Teodorczyk zdobył już w tym sezonie kilka bramek.
Gdy trener Chrobak mówił o tym, że Teodorczyk jest ważnym elementem w układance zacząłem się zastanawiać dlaczego. Kiedy dodał, że chodzi o jego wysoko podniesioną głowę – zdziwiłem się. To nie jest zawodnik, który potrafi dać sygnał do ataku. Szybko zniechęca się i tylko zdobyta bramka go motywuje. Ale też na jedynie kilka minut. Jest chaotyczny i nie gwarantuje regularności. W ostatnim meczu z Pogonią miał kilka sytuacji strzeleckich, z których nie powinien zmarnować. To nie jest piłkarz o umiejętnościach do gry w czołowym polskim klubie. Dlatego też jestem niemal przekonany, że na wschodzie przepadnie.
Inną kwestią jest to, że Teodorczyk ostatnio dał popis swojego intelektu, gdy po porażce z amatorami powiedział, że „Lech to my”. Więc niech teraz głośno mówi „Dynamo to ja”.
Wiele osób oferowało swoją pomoc w zawiezieniu tego gracza do klubu, który chce go kupić. Gdy pojawił się temat Ukrainy – żartowano nawet, że mogą go zawieźć do znajdującego się w strefie wojny Ługańska.
Odnoszę wrażenie, że Lech trafił na doskonały okres do sprzedaży tego piłkarza do Kijowa. Gdy ze znajdującej się w konflikcie zbrojnym Ukrainie zawodnicy zaczęli odchodzić, kluby musiały znaleźć ich następców. Padło na Teodorczyka. Ku uciesze wielu poznańskich kibiców.