Pod dużym znakiem zapytania stoi występ w jutrzejszym spotkaniu Bartosza Ślusarskiego. Ten zawodnik w poprzednich trzech meczach był pierwszym wyborem Mariusza Rumaka, dopiero po przerwie zmienianym przez Łukasza Teodorczyka. Dla tego drugiego to zatem kolejna okazja do udowodnienia, że posiada jakieś umiejętności.
Słynne jest powiedzenie, że napastników rozlicza się z bramek. Były już gracz Polonii Warszawa w „Kolejorz” jeszcze nie trafił, mimo tego, że na boisku zanotował już sporą liczbę minut. Owszem to jego podanie przy cterech trafieniach było otwierającym drogę do bramki, jednak od zawodnika ponoć tej klasy wymaga się znacznie więcej.
Wiele wskazuje na to, że gotowy do gry w sobotę nie będzie Bartoz Ślusarski i to właśnie „Teo” będzie naturalnym wyborem sztabu szkoleniowego. Przekreślony w Lechu jest już Vojo Ubiparip, choć pół żartem pół serio można powiedzieć, że dla „Kolejorza” w tym sezonie trafił więcej razy niż Teodorczyk.
Dla Lecha zagrał na razie 363 minuty. Przeciętne trzeba przyznać. Zdobył zero bramek, cztery razy asystował, otrzymał dwie żółte kartki. Najlepszy był jego pierwszy występ – dwie asysty. To są fakty. Spójrzmy na Vojo. 615 minut w Ekstraklasie – 2 bramki. Nie ma sensu porównywać ich pod kątem udziału w Lidze Europy i Pucharze Polski, bo Teodorczyk w Lechu nie grał w tych rozgrywkach.
Pomiędzy nimi jest jednak jedna podstawowa różnica. To zaangażowanie. Jeśli wystąpi już Łukasz Teodorczyk od początku spotkania to polecam przyjrzeć się jego grze pressingiem i zaangażowaniu właśnie. W porównaniu do Vojo wygląda blado. I nawet jeśli „Teo” jest lepszym zawodnikiem, bo posiada wyższe umiejętności stricte piłkarskie, to brak u niego zaangażowanie.
Cierpliwość w stosunku do „Teo” może więc powoli się kończyć. Owszem aklimatyzacja, w końcu jakieś oczekiwania względem gracza mogą wywyływać jakąś dodatkową presję, która wiąże nogi, ale zaangażowania nie odbiera. Dla Teodorczyka mecz z Wisłą Kraków może być egzaminem dojrzałości dotyczącym gry w Lechu. Ot tak, tuż przed maturami.