W niedzielnym spotkaniu Lecha ze Śląskiem jednym z zawodników, który wykonywał na boisku tzw. „czarną robotę” był Maciej Gajos. Zagrał on drugi mecz z rzędu u boku Łukasza Trałki i można stwierdzić, że w końcu odnalazł dla siebie idealną pozycję. Kolejorz dominował, a Gajos odbierał piłki, celnie podawał i rządził w środku pola. – Nasza gra zależy od ustawienia przeciwnika. Śląsk zagrał na dwóch ofensywnych pomocników, dlatego musiałem więcej pracować w defensywie aniżeli w ofensywie. Mnie to jednak nie przeszkadza, jeśli będziemy wygrywać i regularnie punktować – zdradza pomocnik Kolejorza.
Mecz ze Śląskiem był kolejną potyczką, kiedy lechici strzelają jako pierwsi bramkę oraz grają na zero z tyłu. – Zaczynając to spotkanie chcieliśmy zagrać wysoko, by jak najszybciej zdobyć gola, bo jak pokazały inne mecze – im wcześniej trafiamy do bramki, tym te spotkania są dla nas łatwiejsze. Dzisiaj nam się to udało i z tego się cieszymy – mówi „Gajowy”.
Dobra forma Kolejorza sprawiła, że pnie się on w ligowej tabeli Lotto Ekstraklasy. Aktualnie Poznańska Lokomotywa jest na 5. miejscu (ex aequo z warszawską Legią). Strata do lidera, czyli Lechii Gdańsk wynosi 8 punktów. – Liczyliśmy na to, że podtrzymamy passę zwycięstw, bo tylko taka seria może nas gdzieś wywindować w górę tabeli. Trzecie zwycięstwo z rzędu cieszy, ale na tym nie poprzestajemy i robimy dalej swoją robotę. Zostały nam jeszcze cztery ligowe spotkania w tym roku i trochę tych punktów chcemy jeszcze pozbierać. Czujemy, że jesteśmy rozpędzeni, a te zwycięstwa tylko nam w tym pomagają – kończy optymistycznym akcentem Gajos.