Po niedzielnym remisie Kolejorza a Arką Gdynia czuć w Poznaniu spory niedosyt, ponieważ przed meczem piłkarze zapowiadali zdobycie trzech punktów. Tak się jednak nie stało i Lech wywalczył w pojedynku przeciwko ekipie z Trójmiasta tylko jedno oczko. – Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Arka będzie liczyła na grę z kontrataku. Chcieliśmy zdobyć gola na początku meczu, by gra była bardziej otwarta. Niestety nie udało się. Po przerwie próbowaliśmy zmienić obraz gry, lecz zabrakło bramkowych sytuacji – komentuje to spotkanie pomocnik Kolejorza, Maciej Gajos. – Być może staraliśmy się grać zbyt dużo środkową strefą boiska – wiadomo, że też łatwiej się broni jeśli jakaś drużyna atakuje w ten sposób. Trener nas uczulał, abyśmy więcej grali skrzydłami i stworzyć zagrożenie poprzez dośrodkowania. Nawet jeśli udało nam się wymienić 3-4 podania to niestety nic z tego nie wynikało – dodaje.
Tylko raz piłkarze Kolejorza poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Konrada Jałochę. Miało to miejsce w pierwszej połowie, kiedy to po typowej dla siebie indywidualnej akcji, zza pola karnego uderzał Szymon Pawłowski – piłka po jego strzale wylądowała jednak na poprzeczce bramki.
— Arka nie chciała się odkryć, można powiedzieć, że się „zamurowała” pod własną bramką i ciężko było coś zdziałać w ofensywie. Nie mieliśmy klarownych sytuacji i dlatego wywalczyliśmy w tym spotkaniu tylko remis – podsumowuje „Gajowy”.