W niedzielnym spotkaniu z Cracovią Maciej Gajos dostał dziesięć minut szansy od trenera Jana Urbana i w pełni ten okres wykorzystał.
Pomocnik mistrza Polski pojawił się na placu gry w 82 minucie i zastąpił na placu gry Dawida Kownackiego. – Każdy chce grać od początku. Nie ma takiego zawodnika, który lubi wchodzić z ławki. Czasem jednak tak bywa. Jak się pojawia na placu gry później, to robi się wszystko, żeby pomóc zespołowi – przyznaje Maciej Gajos. – Nie ma marudzić, walczę na treningach i staram się jak najlepiej pokazywać na treningach. Nigdy się nie poddaję. Darko dziś grał od początku i dał nowy impuls. Teraz trener ma pozytywny ból głowy – dodaje.
Trzy minuty po pojawieniu się na placu gry były zawodnik Jagiellonii Białystok pokonał Grzegorza Sandomierskiego i wpisał się na listę strzelców. Zdobytą bramką zapewnił Lechowi zwycięstwo w bardzo ważnym spotkaniu. – Inaczej patrzy się jak ktoś strzela gole, a inaczej jak zawodnik wchodzi z ławki i drużyna zwycięża. Cieszę się, że mogłem pomóc zespołowi. Te trzy punkty są bardzo ważne, bo nasza pozycja w tabeli jest taka, a nie inna i musimy je zdobywać u siebie – ocenia.
Kolejorz musi radzić sobie w kolejnych meczach bez kluczowych, ofensywnych zawodników. Od kilku miesięcy pauzuje Marcin Robak. Nicki Bille powoli wraca do pełni sił. W minionym tygodniu sztab szkoleniowy stracił jednego z ważniejszych piłkarzy w pierwszych meczach 2016 roku – Szymona Pawłowskiego. Przed Gajosem otwiera się szansa gry na nieco innej pozycji niż jego nominalna – w szpicy – Ja nigdy nie grałem w ataku na stałe, tylko jeden sparing na zgrupowaniu. Ciężko mi jest stwierdzić, czy to lubię czy nie. Ktoś musi iść na pierwszy słupek, to czy piłka tam pójdzie czy nie to druga sprawa, ale nawet jak tam pójdzie, to jeden zawodnik zbiegnie i zrobi się miejsce – komentuje. – Na skrzydle tez grałem w Białymstoku, na lewej pomocy. Zdarzały się lepsze i gorsze mecze, ale na pewno chcę grać. Jeżeli trener będzie mnie widział na takiej a nie innej pozycji, to dam z siebie wszystko – kończy.