Zwycięstwo 2:1 nad Śląskiem Wrocław pozwoliło Lechowi utrzymać niewielką stratę punktową do Jagielloni Białystok oraz Legii Warszawa. Nie była to jednak dla Kolejorza łatwa wygrana, ponieważ 3 punkty zapewnił podopiecznym Nenada Bjelicy dopiero w 90. minucie Christian Gytkjaer.
Lechici w tym spotkaniu nie zachwycili swoją postawą. Ich postawa niewiele różniła się od tego co zaprezentowali w Kielcach i przez większość meczu wiele wskazywało na to, że będzie to kolejne spotkanie, w którym zgubią punkty. – Myślę, że początek był nerwowy w naszym wykonaniu i to było widać – za szybko chcieliśmy sobie stworzyć sytuacje i dlatego w pierwszej połowie nie wyglądało to najlepiej. W drugiej części meczu odrazu po przerwie mieliśmy sytuacje i praktycznie cały czas napieraliśmy na Śląsk i w końcu udało się strzelić bramkę. Byliśmy zbyt nerwowi i pierwsze piłki graliśmy górą zamiast spokojnie rozgrywać, ale najważniejsze są 3 punkty i Lech w drugiej połowie to był ten lepszy Lech. – skomentował to spotkanie kapitan Lecha, Maciej Gajos. – Chwilę później jednak ją też straciliśmy, ale koniec końców cieszymy się, że Christian zdobył tego zwycięskiego gola – dodał.
Decydujący gol Duńczyka w pierwszej chwili nie został uznany po tym jak arbiter liniowy wskazał pozycję spaloną. Na szczęścia dla Lecha sędzia Frankowski zdecydował się skorzystać z systemu wideoweryfikacji i po konsultacjach ze swoimi asystentami zdecydował, że Gytkjaer zdobył bramkę prawidłowo. – Była to dziwna sytuacja, bo piłka znajdowała się już w siatce. Dzisiaj na szczęście po decyzji VAR cieszymy się ze zwycięstwa – mówi o tej sytuacji „Gajowy”.
Dla napastnika Kolejorza było to 11 trafienie w tym sezonie. Co ciekawe w spotkaniu ze Śląskiem Nenad Bjelica zdecydował się zagrać dwoma napastnikami.
W podstawowym składzie obok Duńczyka pojawił się także Elvir Kojlić, który niestety już w 15. minucie musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Zastąpił go Oleksyi Khoblenko, który to w 80. minucie zaliczył swoje premierowe trafienie w niebiesko-białych barwach tym samym wyprowadzając Lecha na prowadzenie.