Maciej Gostomski stanął wczoraj po raz pierwszy w tym sezonie między słupkami. Wisła nie oddała żadnego strzału, więc golkiper Kolejorza przez większą część meczu był na boisku bezrobotny.
Gostek w pierwszej połowie miał jedną nieudaną interwencję, która gdyby nie asekuracja kolegów z drużyny zakończyłaby się bramką dla Wiślaków – Moja pierwsza interwencja nie była udana. Niepotrzebnie wychodziłem do piłki, ale ja lubię grać wysoko, zawsze wychodziłem do takich piłek i je przecinałem. Nie wyszło mi to zagranie, ale na szczęście mam dobrych kolegów w drużynie, więc uratowali mi skórę – mówił po meczu.
Podopieczni Franciszka Smudy zagrali wczoraj w bardzo rezerwowym składzie, mimo to Kolejorz nie potrafił wykorzystać kilku sytuacji na zdobycie gola – Przez cały mecz byli groźni, ale my kontrolowaliśmy przebieg całego spotkania i mogliśmy wygrać zdecydowanie wyżej. Było widać, że Wiśle brakuje kilku kluczowych piłkarzy. Byliśmy do tego przygotowani i wiedzieliśmy, że ci młodzi zawodnicy będą chcieli się pokazać z dobrej strony.
Do tej pory w bramce lechitów stawał Jasmin Burić oraz Krzysztof Kotorowski. Wczoraj po raz pierwszy w tym sezonie między słupkami pojawił się właśnie Gostomski – Czekałem strasznie długo ma tę swoją szansę, ale cieszę się, że zagrałem i że było na zero z tyłu, więc wszystkie zadania były wykonane – przyznaje. – Robię cały czas swoje, jestem gotowy do gry na każdym szczeblu, więc jeżeli trener daje mi szanse , aby wejść do bramki, to wchodzę i bronię.
Wiślacy nie oddali wczoraj ani jednego strzału na bramkę Kolejorza, przez co Gostomski miał bardzo mało pracy w całym spotkaniu. Jak więc przekonać trenera, aby w następnym meczu również bronił Gostek? – To był trudny mecz do bramkarza. Ja pierwszy kontakt z piłką miałem bardzo późno. Wydaje mi się że Bieszczad, który bronił dzisiaj niesamowicie, dobrze wszedł w mecz i pokazał się z dobrej strony. Miał duzo strzałów, dużo interwencji, a ja prawie przez całą pierwsza połowę musiałem szukać piłki, pomagać i krzyczeć. W drugiej połowie działo się coś więcej na przedpolu, ale to Wisły problem, że nie strzeliła bramki – kończy golkiper.