Całkiem niedawno, koleżanka, która współpracuje z naszą redakcją obchodziła urodziny, więc zdecydowaliśmy się złożyć na grę Monopoly Lech Poznań. Dopiero dziś była okazja pierwszy raz zagrać w planszówkę i poczuć na własnej skórze bankructwo, albo kasowy sukces.
Do gry przystąpiliśmy w trzy osoby: M. poruszał się po planszy butem, O. piłką, a K. pucharem. Kiedy ta ostatnia wyrzuciła na starcie maksymalną liczbę oczek, od razu wiedzieliśmy, że nie będzie z nią żartów! Zaczęliśmy dość spokojnie – O. polowała na żółte pola z mistrzostwami, M. sukcesywnie zdobywał pomarańczowe karty z pucharami, ale prawdziwą furorę zrobiła K. Otóż nie patyczkowała się z nami i momentalnie kupiła najsilniejsze pola na planszy – „Niesamowitą atmosferę” oraz „12. zawodnika”.
Z początku, największymi atrakcjami były dla nas karty dla Piłkarzy oraz Kibiców, które dość realistycznie odwzorują przygody związane z tą grupą. Tak właśnie piłkarze dostawali premie za hat-tricka, ale też kary za spóźnienia, natomiast kibice byli zmuszeni płacić za renowację trybun (odpowiednik domków) i płacić za wyjazdy, czy karnety.
Ofensywnie do gry wszedł M. ale szybko przejechał się na całym systemie rozgrywki. Posiadał dużo kart, lecz żadna do siebie nie pasowalo i tak oto dostawał od innych graczy ok. 6M, czy 8M za postawienie pionka na polu, a sam płacił po 50M.
Zabawa zaczęła się, kiedy do partii dołączyły trybuny i stadiony. – Po 100 za trybunę? Biorę osiem! – wykrzyknął M. i jak najszybciej postawił je na pomarańczowych polach z Pucharem Polski. K. natomiast postawiła na najmocniejsze pola i sukcesywnie obdzierała rywali z majątku…praktycznie do zera. O. zapolowała na upragnione mistrzostwa i również mogła liczyć duży zysk.
M. jednak nie wytrzymał presji gry i szybko się z nią pożegnał. Stanął na polu „12 zawodnik” z dwiema trybunami i – posiadając w gotówce jedynie 300M – musiał spłacić prawie dwa razy tyle, więc zastawił pola z Ligą Europy 2010/11 i LechTV. – Gdybyś wyrzuciła o jedno oczko mniej, to byś mi zapłaciła 800 i miałbym za co zapłacić! – żalił się M. K. szybko wykupiła karty i wykończyła przeciwnika siedzącego na przeciwko. Tak właśnie najsłabszy gracz pożegnał się i w melancholii oglądał jak dziewczyny wymieniają między sobą już nie setki, a tysiące jednostek waluty M. – Setki się skończyły w banku, trzeba wymienić na pięćsetki! – wydawało mi się, że siedzę wśród największych oligarchów świata!
Po kwadransie obie dziewczyny miały wszystkie karty porozdzielane po sobie. K. miała początkowe pola z datą założenia klubu, czy niebiesko-białymi barwami oraz herby. Miała także na swoim koncie pierwsze boisko przy ul. Grzybowej i Stadiony na Dębcu, a także przy Bułgarskiej. O. skubała jednak majątek K. dzięki legendom klubu – Reissowi, Okońskiemu i tercecie ABC…chociaż określenie „stawiam dwie trybuny na Okońskim” brzmi dość strasznie.
K. przeżyła wielką podróż z nieba do piekła z biletem w drugą stronę. Miała dosłownie wszystko, lecz przez trafienie na trybuny przy Mistrzu Polski 2015 była zmuszona zastawić I drużynę Lecha i Akademię. Droga powrotna okazała się równie szybka, bo wystarczyło, że O. raz stanęła na polu Niesamowita Atmosfera, przez co płaciła ponad 1500M.
W miłej (nie dla M.) atmosferze minęło nam późne popołudnie, w którym w jednej chwili milionerzy stawali się bankrutami, piłkarze po hat-trickach doznawali kontuzji, a kibice płacili kilkucyfrowe kwoty na remont stadionów.
Wnioski? Gra Monopoly Lech Poznań przynosi dużą dawkę emocji i jest świetną rozrywką na leniwy wieczór, taki jak ten. Nie możemy się doczekać aż zagramy ponownie – tym razem w więcej osób. A Wy macie Monopoly? Opiszcie Wasze wrażenia! Jeśli nie, serdecznie polecamy!