Rzadko kiedy zdarza się, aby obcokrajowiec rozegrał w barwach któregoś z polskich klubów aż dwieście meczów. A jednak. Takiej sztuki uda się dokonać Dimitrije Injacowi w barwach poznańskiego Lecha, co jest nie lada wyczynem.
Injac urodził się 12 sieprnia 1980 roku w serbskim mieście Kikinda. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w miejscowym zespole OFK Kikinda. Zawodnikiem Lecha został zimą 2006 roku. Wcześniej reprezentował barwy bośniackiego zespołu, FK Slavija.
„Dima” zapisał się w historii Lecha – ma najwięcej rozegranych meczów w niebiesko-białych barwach, ze wszystkich obcokrajowców. I na razie zanosi się na to, że będzie swój rekord śrubował.
W „Kolejorzu” zadebiutował 24 lutego 2007 roku, w wygranym 3:2 meczu z Pogonią Szczecin, w ramach czwartej kolejki Pucharu Ekstraklasy. Wybiegł w tym spotkaniu w pierwszym składzie i zaliczył dokładnie 56. minut gry.
W lidze zadebiutował równo tydzień później, w wyjazdowym spotkaniu z Wisłą Płock, zakończonym remisem 1:1. Ówczesny trener Lecha, Franciszek Smuda, wystawił go w pierwszym składzie i dał grać dokładnie 59. minut.
Przez całą wiosnę sezonu 2006/07, zaliczył osiemnaście występów, w tym czternaście w pierwszym składzie. Udało mu się zdobyć jedną bramkę, został ukarany również dwoma żółtymi kartkami.
Sezon później zagrał o dziesięć spotkań więcej. Dokładnie 28, w tym szesnaście razy wychodził w pierwszym składzie. Zdobył dwa gole i dostał jedną żółtą kartę.
O wiele więcej razy na boisko wychodził w rozgrywkach roku 2008/09. Był jednym z głównych autorów pamiętnej, pięknej przygody w Pucharze UEFA, w której „Kolejorz” dotarł do 1/16 finału. Rozegrał w tamtym sezonie aż 46. meczów, prawie połowę w pełnym wymiarze czasowym. Na boisku przebywał dokładnie 3088. minut, zdobył dwie bramki i dostał osiem żółtych kartoników.
Rok później zaliczył tych meczów nieco mniej, ale to głównie z tego względu, że Lech grał w Lidze Europejskiej (odpadł w IV rundzie kwalifikacji) i parę spotkań na pewno odeszło. Injac rozegrał wtedy dokładnie 34. mecze. Co ciekawe, za każdym razem wychodził na boisko w pierwszym składzie. Tylko sześć raz był zmieniany. Dzięki temu, zaliczył jedynie o 72. minuty mnie grania, niż rok wcześniej. A wystąpił w dwunastu meczach mniej.
W sezonie 2009/10 ponownie rozegrał bardzo dużo spotkań, bo aż 46. Tylko trzy razy wchodził z ławki rezerwowych, a 32. razy przebywał na boisku od początku do końca. Łącznie przebywał na boisko bardzo długo – 3754 minut. Udało mu się zdobyć trzy bramki, dwanaście razy był karany żółtą kartką, a raz – czerwoną.
I na koniec, obecny sezon. Injac rozegrał w nim 27. meczów. Tylko dwa razy wchodził z ławki. Zaliczył – jak na razie – 2183 minuty gry. Obejrzał dziewięć żółtych kartek a także jedną czerwoną. Zdobył jedną bramkę. Niestety – samobójczą.
„Dima” w niebiesko-białej koszulce po boiskach w różnych krajach, biegał przez 14793 minuty, co daje nam średnio nieco ponad 74. na mecz. Został ukarany 38. żółtymi kartkami oraz dwoma czerwonymi. Zdobył osiem bramek. Prawie wszystkie albo piękne, ale bardzo ważne. Ewentualnie i jedno, i drugie. Jedno trafienie dołożył też samobójcze.
Dzisiejsze spotkanie z Legią będzie jego dwusetnym meczem w barwach Lecha. Przypada na bardzo ważne spotkanie z Legią. Miejmy nadzieję, że Injac będzie miał podwójny powód do świętowania. Lech wygra, a on zagra dobre spotkanie.