W pierwszej połowie spotkania finałowego Pucharu Polski między Lechem Poznań a Legią Warszawa, Kolejorz był drużyną lepszą od triumfatora rozgrywek.
Poznaniacy stwarzali sobie zdecydowanie więcej sytuacji bramkowych – Wiedzieliśmy, że bramka dla nas wisi w powietrzu. Mieliśmy sytuacje, cały czas coś się działo pod bramką Legii. Nie spodziewaliśmy się tylko, że w tak głupi sposób stracimy gola – przyznał po spotkaniu stoper drużyny, Marcin Kamiński.
Lechici grali dobrze, konsekwentnie, jednak brakowało skuteczności. Po zmianie stron Kolejorz grał zdecydowanie gorzej niż przed przerwą. Legia wykorzystała chwile słabości Lecha i wyszła na prowadzenie, a piłkarze ze stolicy Wielkopolski nie zdołali wyrównać. – Wiedzieliśmy, że przed nami jeszcze druga połowa. Wiedzieliśmy, że Legia się nam nie podłoży, a mecz będzie wyglądał inaczej, ale jeśli chodzi o naszą grę to wyglądało to bardzo źle – zaznaczył reprezentant Polski.
Poznaniakom bardzo zależało na wywalczeniu pucharu. Piłkarze długo po spotkaniu nie mogli pogodzić się z porażką, jednak są nadal w grze, jeśli chodzi o tytuł mistrzowski. Wystarczy wygrać wszystko do końca – siedem spotkań – i majster wróci do Poznania. – Zdajemy sobie sprawę, że przegraliśmy puchar, ale jesteśmy jeszcze w grze o mistrza. Nie da się o tym zapomnieć, ten mecz boli, ale za tydzień czeka nas kolejny. Musimy go wygrać, jeśli chcemy zdobyć tytuł – ocenił Kamiński.
Stoper poznańskiej drużyny był pod wrażaniem oprawy meczowej kibiców, którzy stworzyli na Stadionie Narodowym wspaniałe widowisko – Pod tym względem to był wielki mecz. Kibice dopisali, było znakomicie. Wiedzieliśmy, że nasi kibice są z nami. Niestety zawiedliśmy siebie i ich – zakończył Kamiński.