Lech Poznań przegrał w niedzielę w meczu przyjaźni z Cracovią 2:0 po bramkach Jendriska i Budzińskiego. Tym samym zespół trenera Jana Urbana nie wygrał już od sześciu spotkań i pożegnał się z marzeniami o europejskich pucharach. –Stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale po raz kolejny nie potrafiliśmy ich wykorzystać – mówił po meczu wychowanek Kolejorza Marcin Kamiński.
Zespół mistrzów Polski po raz kolejny pokazał, że nie potrafi się podnieść z kolan po stracie gola. Spotkanie 35 kolejki Ekstraklasy otworzył gol Erika Jendriska po asyście Mateusza Cetnarskiego. Słowacki napastnik zdołał dojść do piłki i skierować ją do bramki Jasmina Buricia, mimo że krył go Marcin Kamiński, a lot piłki przeciąć miał Tamas Kadar – Popełniliśmy proste błędy w obronie. Do pierwszej bramki nie mieliśmy prawa dopuścić.
Tuż przed przerwą wynik spotkania podwyższył jeszcze kapitan Pasów uderzając z ponad 30 metrów w samo „okienko” bramki Lecha – Drugiemu golowi trudno było się przeciwstawić, bo Marcin Budziński uderzył idealnie. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że w takich momentach poznaje się drużynę. Że nie możemy się poddać. Tym bardziej jest to bardzo bolesne, bo mieliśmy naprawdę bardzo dobre okazje. Nasza nieskuteczność jest rażąca. Być może wynika to z porządnej chęci strzelenia gola. Każdy widzi i czuje, że jesteśmy nieskuteczni i w najważniejszym momencie brakuje nam zimnej krwi – powiedział niepocieszony 24-letni obrońca Kolejorza.
Kampania 2015/2016 została więc przez mistrzów Polski przegrana. Nikt z kibiców Lecha nie chce się pogodzić z tym, że tegoroczny uczestnik fazy grupowej Ligi Europy w przyszłym sezonie nie zagrają nawet w eliminacjach. Lechitom zostały już tylko dwa mecze – w środę w Lubinie z Zagłębiem i w niedzielę na Inea Stadionie z Ruchem Chorzów – Zostały dwa mecze i musimy teraz sami sobie coś udowodnić. Mecz przegrany, puchary odpłynęły, ale nie możemy rozłożyć rąk i czekać na koniec sezonu. Zostały nam jeszcze dwa spotkania i musimy pokazać się w tych meczach ze zdecydowanie lepszej strony – kończy Kamiński.