Po odejściu Sławomira Peszki do FC Koln, Jacek Kiełb wydaje się być jego naturalnym następcą. Mimo problemów ze zdrowiem, przez które stracił część rundy, udało mu się pokazać kibicom z dobrej strony.
– Tego pół roku nie zaliczam do bardzo udanych – twierdzi młody skrzydłowy. – Przez te choroby teraz dbam bardziej o siebie. Noszę czapkę, szalik. Tak poważnie muszę dbać o swoje zdrowie, bo przez to ominęło mnie bardzo dużo meczów – dodaje.
Jose Maria Bakero w sparingach często wystawiał Jacka w podstawowym składzie. Czy czuje sympatię hiszpańskiego szkoleniowca i na co liczy względem niego?
– Na to, żeby dobrze nas przygotował taktycznie do sezonu i tylko tyle – mówi Kiełb. – Tutaj tylko tyle można od niego wymagać. Nie można liczyć, że kogoś będzie wystawiał czy nie, bo kogoś lubi albo nie. Czegoś takiego nie ma. To trzeba sobie wywalczyć w sparingach – kontynuuje.
Zawodnik ma także nadzieję, że zostanie zauważony przez Franciszka Smudę i będzie go uwzględniał w szerokiej kadrze na Euro 2012. – Ja cały czas będę walczył. Jeżeli będę grał dobre mecze w Lechu, to na pewno trener Smuda to zauważy i mnie powoła, ale do tego jeszcze daleko – podkreśla.
Kiełb przyznaje, że ciężko było odejść z jego dawnego klubu, Korony, dzięki której pokazał się na boiskach Ekstraklasy. – Na pewno na początku było ciężko, tam spędziłem dużo czasu, ale to już minęło – zauważa. – Korona, tak jak zawsze mówiłem, będzie w moim sercu, ale teraz gram dla Lecha i będę robił wszystko dla Lecha, żebym grał jak najwięcej. Zostawię swoje zdrowie i serce na boisku – dodaje.
Mimo, iż Lech jest rozpoznawalną drużyną, to 23-latek nie uważa się za popularnego – mówi „Ryba”. – Nie jestem aż tak popularną osobą. Są popularniejsze osoby w Poznaniu – mówi krótko. Jakie ma ambicje na następne półrocze i mecz ze Sportingiem Bragą? – Mam nadzieję, że jeżeli będzie dane mi zagrać i dobrze przepracuję ten okres przygotowawczy, to będę gotowy do gry i będę mógł coś wnieść w końcu do drużyny – kończy.