Nie o rekordy tu jednak chodzi, ale o cel. Już od kilku lat w okolicach Wszystkich Świętych na wielkopolskich cmentarzach można spotkać kiboli Kolejorza, dla których mróz, wiatr, deszcz nie mają żadnego znaczenia. Liczy się intencja, w jakiej stoją i zbierają pieniądze. A jest ona wielka.
Kibice Lecha czują dumę nie tylko z powodu przywiązania do niebiesko-białych barw. Oprócz bronienia Kolejorza na dobre i na złe, na zawsze pozostaną Polakami. Kultywowanie pamięci o przodkach i historii kraju to ważna rzecz dla kiboli Lecha.
Od czterech lat zajmują się zbiórką pieniędzy na renowacje grobów powstańczych, nagrobków oraz pomników czy tablic pamiątkowych poświęconych Powstaniu Wielkopolskiemu. Zebrana kwota jest przeznaczana na czyszczenie nagrobków, szlifowanie płyt, odnawianie napisów czy wymianę pękniętych tablic. Gdy trzeba, kibole stawiają nowe nagrobki i tablice powstańcze.
Do 2014 roku zebrano ponad 169 500 złotych. Za tę kwotę odnowiono blisko 80 grobów Powstańców. Tylko w zeszłym roku naprawiono 39 obiektów.
Także w tym roku kibole zbierali pieniądze na wielkopolskich cmentarzach. Łącznie nieoficjalnie zebrano 167 tysięcy złotych! Kwota budzi ogromny podziw. Społeczność wielkopolska widzi namacalne efekty pracy kiboli, dlatego chętnie wrzuca symboliczną złotówkę do puszek. Zebrana suma będzie na pewno większa. Dojdzie to tego przychód uzyskany przez wpłaty na konto.
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że pomaganie w szczytnym celu daje ogromną satysfakcję. Powstanie Wielkopolskie jest najważniejszym historycznym wydarzeniem regionu i nie warto o nim zapominać. Możemy być jednak spokojni. Dopóki kibole pamiętają o powstaniu, a oto możemy być spokojni, pamięć o przodkach nie zginie.
– Zbierałam po raz pierwszy. Czytając opinie osób biorących udział w poprzednich edycjach mniej więcej wiedziałam, czego się spodziewać. Nie liczyłam jednak na to, że pierwsza osoba, która w ogóle podejdzie, po opowiedzeniu przez nas o akcji, powie, że nam nie ufa. Był to jednak jedyny negatywny komentarz podczas zbiórki. Jeden pan poinformował nas, że jego dziadek był Powstańcem i leży własnie na tym cmentarzu, który obstawialiśmy tego dnia. Kolejni ludzie byli również bardzo uprzejmi. Podziwiali determinacje stania na dworze w dość nieciekawych warunkach atmosferycznych, mimo, że jak na listopad to i tak było dobrze. Dzieciakom dużo radości sprawiało samo wrzucenie do puchy, a gdy dostawali vlepy uśmiech nie znikał im z twarzy. Poznałam wiele ciekawych ludzi. Na pewno nie była to moja ostatnia edycja – powiedziała jedna z wolontariuszek.