Od początku tego sezonu Lech zakupił dziewięciu piłkarzy z czego tylko trzech to gracze pochodzący z zagranicy. Obecnie w kadrze „Kolejorza” znajduje się dziesięciu obcokrajowców. Polaków w Lechu jest szesnastu, a ta proporcja cały czas się zmienia.
W ostatnim czasie władze Lecha zdecydowanie częściej sięgają po Polaków. Zdarzały się już jednak okienka transferowe, w których do Poznania trafiali sami obcokrajowcy. Obecnie trwające pokazało, że mistrz Polski zaczął odwrót. Do tej pory zarząd „Kolejorza” zdecydował się na pięć transferów. Czterech sprowadzonych zawodników to Polacy.
Odmienną politykę transferową wyznają inne drużyny Ekstraklasy. Wisła Kraków w piątek zakontraktowała dwóch zawodników – Mikhaila Sivakova oraz Cwetana Genkowa. Obecnie w kadrze wicemistrza Polski znajduje się aż czternastu obcokrajowców. Zagraniczny zaciąg w Wiśle cały czas się zwiększa, a co więcej, każdy z zawodników pochodzi z innego kraju.
Z inną sytuację możemy spotkać się w Poznaniu. Trzech piłkarzy Lecha pochodzi z Serbii: Djurdević, Injac i Ubiparip. Dwóch z Bośnii: Burić, Stilić. Pozostała piątka, choć jest z innego państwa, to można zauważyć czynniki wspólne.
Wspólne ścieżki wyznaczają Rudnevs, pochodzący z Łotwy, z Białorusinem Kriwcem. Różnice kulturowe pomiędzy tymi dwoma państwami są niewielkie, więc nie trudno jest obu piłkarzom znaleźć wspólny język. Podobnie jest w przypadku Luisa Henriqueza i Arboledy. Obaj pochodzą z Ameryki Południowej i kwestie mentalne oraz kulturowe obu zawodników są zbliżone.
Problem może mieć natomiast Jan Zapotoka, który jest „rodzynkiem”. Słowak ma jednak problemy z aklimatyzacją, których nie trudno nie zauważyć.
Wcześniej Lech często decydował się na zaciągi zagraniczne. Władze „Kolejorza” sprowadzały Peruwiańczyków (Quinteros, Cueto, Rengifo), graczy pochodzących z Bałkanów (Tanevski, Injac, Djurdević, Burić, Golik, Handzić, Dobrew, Stilić). Ostatnio mistrz Polski zdecydował się na kierunek wschodni. I właśnie stamtąd sprowadzono Kriwca oraz Rudnevsa.
W ten sposób władze Lecha pomagają zawodnikom w aklimatyzacji, dzięki czemu piłkarze szybciej mogą rozwinąć skrzydła i przynieść korzyści dla klubu, dobrze prezentując się w meczach. Jednak proporcje powinny zostać zachowane. Dlatego właśnie „Kolejorz” nie rezygnuje ze starań o Polaków. Dzięki temu „Kolejorz” nie staje się wieżą Babel.