Lech Poznań przegrał z FC Basel w rewanżowym spotkaniu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów 0:1. Wynik nie odzwierciedla sytuacji na boisku. „Kolejorz” przez cały mecz przeważał i tylko minimalnie więcej szczęścia zapewniłoby zupełnie inny rezultat na tablicy z wynikiem. Jedyne, czego moglibyśmy się przyczepić to niestety skuteczność lechitów. Nie brakowało jej gospodarzom z Bazylei. Mając jedną dogodną sytuację w doliczonym czasie gry, potrafili ją wykorzystać i wygrać całe spotkanie.
Pierwsze minuty pokazały, że podopieczni trenera Skorży przyjechali walczyć o awans i takie nastawienie było widać praktycznie przez cały mecz. Już w 6. minucie Lech mógł objąć prowadzenie, gdy sprzed pola karnego piłkę uderzał Jevtić. Niestety, jego strzał był niecelny.
Gospodarze czekali tylko na stałe fragmenty gry. Swoją sytuację mieli w 21. minucie, gdy po rzucie rożnym zrobiło się niemałe zamieszanie w polu karnym. Gdyby nie interwencja Hamalainena, nie wiadomo, co by się stało.
Druga połowa była bardziej spokojna, niż pierwsza. Ataki lechitów nie były już tak liczne. „Kolejorz” starał się przeważać, ale nawet niewielkie błędy sprawiały, że tracili piłkę i narażali się na groźne ataki Szwajcarów. Podczas tego spotkania Lech uczył się przede wszystkim precyzji i szybkości w rozgrywaniu piłki. Każdy metr i każda sekunda była na wagę złota.
W 59. minucie lechici znowu zagrozili bramce Vaclika. Z lewego skrzydła doskonałą piłkę po ziemi zagrał Douglas, jednak Hamalainen nie zdołał do niej dojść. Futbolówka szczęśliwie wylądowała przy Jevticiu. Pomocnik „Kolejorza” najpierw przyjął piłkę, a później huknął na bramkę. Na torze strzały stał Suchy, który instynktownie obronił futbolówkę głową.
W 79. minucie w sytuacji sam na sam znalazł się Lovrencsics, który otrzymał wyśmienite prostopadłe podanie od Jevticia. Od gola dla Lecha uchronił Basel golkiper Basel, który wybił piłkę na rzut rożny.
Chyba najlepsza okazję do zdobycia gola miał Trałka, który w 81. minucie po stałym fragmencie gry uderzał głową na bramkę. Zabrakło kilku centymetrów, by piłka zatrzepotała w siatce.
Trener Skorża postawił wszystko na jedną kartę. Ryzyko nie opłaciło się i w doliczonym czasie gry Burić musiał wyciągać piłkę z siatki. W 91. minucie z prawej strony dośrodkowywał pomocnik Basel prosto na głowę Bjarnasona, który niekryty przez żadnego lechitę z łatwością wpisał się na strzelców.
FC BASEL – LECH POZNAŃ 1:0 (0:0)
Bramki: 91′ Bjarnason
Żółte kartki: Suchy, Lang, Calla; Linetty, Kamiński, Douglas
BASEL: Vaclik – Lang, Hoegh, Suchy, Safari (89. Safari) – Kuzmanović, Elneny – Bjarnason, Delgado (76. Zuffi), Calla – Janko (70. Embolo)
LECH: Burić, Ceesay, Kamiński, Dudka, Douglas – Trałka, Linetty – Formella (68. Lovrencsics), Jevtić (73. Thomalla), Pawłowski – Hamalainen (83. Robak)