Pogoda nie rozpieszczała dzisiaj zawodników Lecha i Korony, którzy musieli pogodzić się z podziałem punktów. Jeden zdobyty przez piłkarzy Jose Mari Bakero spowodował, że „Kolejorz” spadł na 11. pozycję w lidze i właśnie na tej pozycji mistrz Polski zakończył rundę jesienną. Za tydzień awansem rozegrana zostanie pierwsza kolejka rewanżowa.
Zimowa aura zaskoczyła obie drużyny. Do ostatnich chwil przed rozpoczęciem spotkania pracowano nad tym, aby warunki do gry były, jak najlepsze, jednak ciągle padające w Kielcach deszcz utrudniał przygotowanie murawy. Dlatego właśnie w pierwszych fragmentach spotkań w grze obu drużyn było dużo przypadkowości.
Żadna z drużyn nie osiągnęła także przewagi, a walka toczyła się przede wszystkim w środku pola. Aż do 17. minuty kibice zgromadzenie na stadionie Korony nie oglądali strzałów na bramkę. Wtedy to gospodarze wykonali rzut wolny. Edi zagrał piłkę w pole karne Lecha, a tam na strzał głową zdecydował się Markiewicz, jednak jego próba była niecelna.
Z czasem Lech zdobywał coraz większą przewagę. W 22. minucie dwukrotnie w szesnastkę Korony piłkę wrzucał Kikut, ale Rudnevs nie sięgnął futbolówki. Dwie minuty później znów Kikut dośrodkował w pole karne gospodarzy, ale tym razem piłkę wybijał Hernani.
Korona zdawała się tylko na kontrataki. Po jednym z nich faulowany przed polem karnym był Niedzielan. Markiewicz uderzył piłkę bezpośrednio z rzutu wolnego, ale bezbłędnie złapał ją Kotorowski. W 29. minucie Sławomir Peszko zagrał piłkę w pole karne, którą z trudem sprzed własnej bramki wybijał Cierzniak.
Dwie minuty później kolejny stały fragment przed bramką Kotorowskiego miała Korona. Z rzutu wolnego piłkę w szesnastkę zagrywał Vuković, ta minęła wszystkich piłkarzy i trafiła wprost w ręce golkipera „Kolejorza”. W 34. minucie Kriwiec dośrodkował w pole karne, tam głową uderzał Rudnevs, a futbolówkę z trudem złapał Cierzniak.
Na nieco ponad 10 minut przed zakończeniem pierwszej części gry Lech zamknął Koronę na jej połowie. Gospodarze nie potrafili skonstruować żadnej akcji ofensywnej, co chwila tracąc futbolówkę pod wpływem wysokiego pressingu mistrza Polski.
W 42. minucie Injac wrzucił piłkę w pole karne, Peszko zgrał ją na 5. metr przed bramke Cierzniaka, jednak żaden z piłkarzy Lecha nie zdążył do niej i bez problemu złapł ją golkiper Korony. Po chwili rzut wolny po drugiej strony boiska wybijała Korona. Edi zagrał futbolówkę w szesnastkę „Kolejorza”, jednak Arboleda wybił piłkę daleko od bramki strzeżonej przez Kotorowskiego. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy na uderzenie z dystansu zdecydował się Miaijlović, ale jego próbę świetnie sparował Kotorowski.
Drugą połowę oba zespoły rozpoczęły z duży dystansem. Dopiero w 52. minucie gorąco było pod jedną z bramek. Jovainović zdecydował się na uderzenie, jednak jego strzał był blokowany przez defensorów Lecha. Sześć minut później ten sam zawodnik próbował zaskoczyć Kotorowskiego, ale tym razem minimalnie przetrzelił.
Mimo tych kilku sytuacji, które stworzyły sobie obie ze stron, brak było stuprocentowych sytuacji. Zdecydowany wpływ na grę, a także przebieg spotkania miały warunki atmosferyczne. Lech nie mógł odnaleźć się na tak przygotowanym boisku, a piłkarzom Korony brakowało dokładności w swoich poczynaniach.
Jednak to Lech przeważał i prowadził grę, a gospodarze zdawali się na grę z kontry. Dlatego też niezwykle czujna musiała być obrona mistrzów Polski, która co pewien czas była testowana przez ofensywę Korony.
W 63. minucie Niedzielan urwał się Bosackiemu, ale bardzo dobrze w tej sytuacji zachował się golkiper Lecha, który wyprzedził niezwykle skutecznego w tym sezonie napastnika Korony. „Kolejorza” nadal prowadził grę i utrzymywał się przy piłce, jednak brakowało takiego zagrania, które otworzyło by drogę do bramki, bądź pozwoliło na uderzenie, które zagroziłoby bramce Cierzniaka.
W 68. minucie Peszko wbiegł pod pole karne i miał szansę na strzał, jednak zwlekał i podał do partnera, ale zbyt późno i uderzenie Kiełba zostało zablokowane. Po chwili były pomocnik Korony starał się zagrozić rywalom, jednak obrońcy gospodarzy skutecznie go powstrzymali.
Po zejściu z placu gry Rudnevsa Lech grał bez nominalnego napastnika, ale zagęścił w ten sposób środek pola, gdzie miał zdecydowaną przewagę i bez problemów konstruował kolejne akcje. Jednak brakował cały czas ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki Korony.
W 84. minucie groźnie było pod bramką Kotorowskiego. Kuzera wbiegł w szesnastkę gości i zagrał do Gajtkowskiego, ale ten drugi strzelił niecelnie. Po chwili w świetnej sytuacji znalazł się Niedzielan i mógł zadecydować o zdobyciu przez gospodarzy trzech punktów, ale uderzył za wysoko.
W 88. minucie Stilić otrzymał świetnie zagranie ze środka pola, minął Cierzniaka, po chwili Hernaniego, ale padł rażony piorunem w polu karnym. Sędzia nie dostrzegł nieprzepisowego zagrania obrońcy Korony i pokazał Bośniakowi żółtą kartkę. Minutę później Kriwiec dośrodkował w pole karne, a na strzał głową zdecydował się Kikut, jednak uderzył za wysoko.
Korona Kielce – Lech Poznań 0:0
Bramki:
Żółte kartka: Stano, Gajtkowski – Bosacki, Djurdević, Stilić
Sędzia: Robert Małek (Zabrze)
Korona Kielce: Cierzniak – Markiewicz, Stano, Hernani, Golański (78. Kuzera) – Korzym, Vuković, Jovainović, Miajlović (54. Sobolewski), Edi (74. Gajtkowski) – Niedzielan
Lech Poznań: Kotorowski – Kikut, Arboleda, Bosacki, Luis Henriquez – Peszko (77. Możdżeń), Injac, Djurdević, Kriwiec, Wilk (56. Kiełb) – Rudnevs (61. Stilić)