– Niektóre ligowe zespoły dopiero jadą na zgrupowanie, my musimy być gotowi na spotkanie o dużą stawkę już na początku lipca. To nie jest sparing. Musimy być gotowi teraz, na wrzesień, listopad i grudzień – mówił Krzysztof Kotorowski, podkreślając wagę rozpoczynającego się wcześnie sezonu.
„Kotor” wypowiedział się także o najbliższym rywalu, zespole Żetysu: – Jeśli grają mecze co tydzień i są w rytmie, to jest dla nich duży plus. Oglądaliśmy skróty ich spotkań, mamy pogląd jak się prezentują, ale będę mądrzejszy po pierwszym meczu. Graliśmy już w Azerbejdżanie i to były trudne potyczki. W grze tych zespołów nie było wirtuozerii, ale niebezpieczeństwo zawsze istniało.
Wygrana jest jasnym celem. – Nasze zwycięstwo jest obowiązkiem, gdy rywal jest niżej notowany. Musimy pamiętać o przygodach Wisły i Jagiellonii w pucharach. Żetysu także potrafi grać w piłkę. Każdy będzie skoncentrowany, ale nie możemy być zbyt pewni siebie. Przyjdzie na pewno dużo kibiców. Chcieliśmy grać w Lidze Europy, musimy być gotowi na presję i odpowiedzialność – zaznacza golkiper Lecha.
Dodaje potem, że: – Zawsze gramy o fazę grupową, nie ma co do tego wątpliwości. Każdy kolejny mecz jest najważniejszy, ale za daleko w przyszłość nie wybiegamy. Czeka nas sporo spotkań, żeby tam trafić. Nie ma co płakać, tylko trzeba przechodzić poszczególne drabinki. Faza grupowa to coś wspaniałego, doświadczyliśmy już tego. Chcemy, żeby na Bułgarską znów zawitały wielkie drużyny.
Na końcu, Kotorowski zaznaczył, że wolałby rozstrzygnąć dwumecz z Żetysu bez konieczności rozgrywania konkursu rzutów karnych. – Myślę, że poradzimy sobie bez jedenastek. Te treningi z karnymi wyglądają różnie. Na Euro wielcy nie trafiają, poza meczami pewnie 10 na 10 to gole. Tego elementu nie da się w pełni wytrenować.