– Kontrolowaliśmy całe spotkanie. Chcieliśmy szybko strzelić gola, by złapać nasz rytm. Były momenty fajne, w których to my dominowaliśmy na boisko. Były też takie, gdzie grę kontrolował Zawisza – skomentował mecz Krzysztof Kotorowski.
Lech dominował przez całe spotkanie. Wydaje się, że bydgoszczanom zabrakło sił. Być może odczuwali oni jeszcze piątkowe spotkanie Pucharu Polski – W drugiej połowie Zawisza nie sprawił nam żadnego problemu. Mieli jedynie stałe fragmenty gry oraz tę nieszczęsną sytuację z 85 minuty, po której wkradło się trochę zdenerwowania w nasze szeregi – dodał.
W 85 minucie sędzia Raczkowski podyktował rzut karny dla Zawiszy, po faulu Wołąkiewicza na Wójcickim –Jedna piłka zepsuła nam całą zabawę – czerwień, karny i żółta kartka. Była przepychanka Huberta z zawodnikiem Zawiszy. Wyszło cwaniactwo zawodnika z Bydgoszczy. Wielkiego faulu tam nie było. Gdy sędzia krzyknął czerwona kartka, moje emocje wzięły górę i do niego podszedłem oraz zapytałem, dlaczego i za co kapitan otrzymuje kartonik. Sędzia stwierdził, iż go odpycham i pokazał mi żółtko. Jestem zdruzgotany, bo to moja czwarta kartka – ocenił „Kotor”.
Gra obronna Kolejorza wygląda coraz lepiej. W ostatnich meczach lechici stracili jedynie dwie bramki. Jednak obie padły po rzutach karnych – Nasza gra obronna wygląda bardzo dobrze. Straciliśmy jedynie dwie bramki po rzutach karnych. Ubolewam nad tym, że nie zagram z Górnikiem, ponieważ czuję się bardzo dobrze.
Przed Lechem ważny mecz z Górnikiem, który wiosną nie prezentuje się już tak dobrze jak jesienią. Zabrzanie nie tak dawno przegrali z Kolejorzem 0:3 – Wszystkie siedem meczów jest bardzo ważne. Z Legią odskoczyliśmy reszcie zespołów. Jednak jeszcze trzeba grać. Teraz przyjeżdża Górnik, potem jedziemy do Gdańska. Nie ma co ukrywać, że czekamy na potknięcie Legii.