Była niedziela, godzina 18, piłkarz Lecha Dawid Kownacki, który nominalnie gra na pozycji wysuniętego napastnika, po raz kolejny zaczyna mecz w pierwszej jedenastce. Co ciekawe, po raz kolejny ma grać na skrzydle. Jak wygląda jego gra na tej pozycji?
Występ „Kownasia” w meczu przeciwko Pogoni, można podsumować jedną sytuacją. Mianowicie jego poślizgiem przy próbie wrzutki podczas przedmeczowej rozgrzewki. Już pełnoletni zawodnik ślizgał się bowiem niemiłosiernie w trakcie meczu. Przejdźmy jednak do jego gry na skrzydle.
Po Dawidzie widać, że jest napastnikiem. Cały czas ciągnie go do środka pola, przez całe 90 min próbował schodzić, rozgrywać akcję i dublować pozycję Zaura Sadajewa (gdy ten był jeszcze na boisku). Wychodziło mu to z miernym skutkiem, choć co prawda doszedł do paru sytuacji strzeleckich, ale nie zakrywają one strat i niecelnych podań.
Trzeba powiedzieć sobie wprost, że Dawid Kownacki nie jest typowym skrzydłowym. Zazwyczaj gdy powinien znajdować się na skrzydle, aby rozgrywać piłkę z Tamasem Kadarem bądź z drugiej strony z Tomaszem Kędziorą – nie było go. Ciężar wrzucania piłek do pola karnego musieli wziąć więc na siebie Szymon Pawłowski oraz wspomnieni wcześniej obrońcy, co nie wychodziło im zbyt dobrze.
Wspomniane przeze mnie sytuacje gdy młodego lechity brakowało w miejscu, gdzie powinien być, grając na skrzydle, nie miały miejsca tylko w meczu z „Portowcami”. Obraz ten pojawiał się ilekroć Kownacki miał okazje do występu na boku ofensywy.
Oczywiście zrozumiałe jest wystawianie Kownackiego na skrzydle przez trenera Macieja Skorżę. Szkoleniowiec Kolejorza ma na myśli przede wszystkim zebranie doświadczenia przez młodego zawodnika. Mam jednak nadzieję, że wróci on jeszcze ma swoja starą pozycję i przez zbieranie owego doświadczenia na skrzydle drużyna Lecha nigdy nie ucierpi, ponieważ np. Dawida nie będzie tam gdzie powinien być.
Autor: Jakub Kulig