W drugim meczu na wiosnę Kolejorz triumfował 3:0 i po raz drugi na listę strzelców wpisał się Dawid Kownacki. Młody napastnik Kolejorza ustalił wynik spotkania dobijając strzał Szymona Pawłowskiego.
Poznańska Lokomotywa zachwyca na wiosnę. Lechici wygrali dwa mecze, strzelając sześć goli, nie tracąc ani jednego, a do siatki trafiało czterech piłkarzy. – Bardzo dobrze gramy, bo drużynowo. Sześć goli na zero z tyłu i gonimy czołówkę. Odrobiliśmy dwa punkty i taki jest nasz cel. Najpierw gonić, a potem wysunąć się na prowadzenie. Na razie jest fajnie, ale nie ma popadajmy w samozachwyt. Trzeba ciężej pracować, bo teraz każdy na mecze z nami będzie się podwójnie motywował – mówił po sobotnim meczu napastnik Kolejorza.
Sam Kownacki mógł w meczu z gliwiczanami strzelić jeszcze dwie bramki. Wpierw jednak piłkę z lini bramkowej wybił Radosław Murawski, a później na drodze do siatki stanął słupek. – Obie te sytuacje były dobre, ale chyba ta pierwsza lepsza. Kendi idealnie mnie znalazł w polu karnym, uderzyłem w środek, ale nie wpadło. Może gdybym skierował piłkę nieco w bok padłby gol. Czułem, że będe miał kolejne sytacuje. Strzeliłem potem gola i cieszę się, że pomogłem drużynie.
W sobotne podwójne powody do świętowania miał Jasmin Burić. Bośniak wskoczył do bramki z powodu kontuzji Matusa Putnockiego, zachował czyste konto, a potem mógł świętować swoje trzydzieste urodziny. – Atmosfera w zespole jest bardzo ważne i każdy o tym wie. Tymbardziej jeśli wygrywa się w taki sposób i nie traci się goli. Jasiu miał urodziny, trzeba było zaśpiewać mu „Sto lat”, taki mamy zwyczaj. To juz taka nasza legenda w klubie i trzeba to uczcić – kończy Kownaś.