Już kilka dni temu pojawiła się informacja o propozycji jaką Legia złożyła Miłoszowi Kozakowi – młodemu pomocnikowi, który występował w zespole juniorów starszych „Kolejorza”. Dzisiaj chłopak podpisał kontrakt z klubem z Łazienkowskiej i został jego piłkarzem. Chciał to poszedł – powiecie – ale problem jest bardziej złożony.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to wypowiedź udzielona oficjalnemu portalowi klubu ze stolicy – „gra w Legii była moim marzeniem”, co świetnie zripostował Lech na swoim profilu na facebooku, gdzie napisał „Lech Poznań – spełniamy marzenia”. Problem został odwrócony i zamieniony w żart. Bo transfery zawodników z Lecha do Legii, takim problemem są.
W klubie z Bułgarskiej problem jest lekceważony. Zrezygnowaliśmy z Kozaka, bo nie pasował do naszego zespołu mentalnie. Alibi świetne. Pytanie co oznacza, że ktoś pasuje lub nie pod względem mentalnym. To znaczy, że Lech szuka piłkarz ambitnych, którzy chcą walczyć i się uczyć? Taki zawodników chce mieć w swojej drużynie? To się kłóci z transferem Łukasza Teodorczyka do Lecha. Ten z kolei jest kompletnym zaprzeczeniem tej wersji, która oznacza, że zawodnik musi pasować mentalnie.
Problemem jest fakt, że młodzi chłopacy decydują się na transfer do Legii, że ich zdaniem gra na Łazienkowskiej niesie za sobą większą perspektywę. Kozak na facebooku napisał o tym, że nie czuł wsparcia ze strony sztabu szkoleniowego i podziękował mu za współpracę. Można powiedzieć, że kilku chłopaków szansę w Lechu ostatnio dostało – Linetty, Kędziora, Bednarek. Na siłę dodać można jeszcze Jakóbowskiego i Formellę.
Tylko, że poza Linettym żadne z nich nie ma większej perspektywy gry w pierwszym zespole. No może Kędziora, ale tylko dlatego, że Ceesay jest kontuzjowany. Bendarek, nawet jak do dyspozycji trenera był tylko jeden nominalny środkowy obrońca na tej pozycji grał ściągnięty z lewej strony Douglas. To jest perspektywa rozwoju i tworzenie ścieżki kariery?
O pozostałych trudno cokolwiek powiedzieć, bo Jakóbowski o pierwszy zespół ociera się od dwóch lat, a Formella przez rok trenowania z zespołem Rumaka zagrał może 30 minut w oficjalnych spotkaniach.
Skoro chłopacy nie czują gry i nie widzą perspektywy, to dlaczego mają czekać na szansę, której w nawet dłuższej perspektywie nie widać?
Inną kwestią jest przygotowanie zawodników do gry w Lechu. Jeśli zawodnicy nie wiedzą, że „Kolejorz” jest dla nich najlepszym wyborem, to trzeba ich od samego początku uświadamiać, że tak jest. Bo my możemy w Poznaniu szkolić piłkarzy, który po dwóch-trzech latach treningów trafią na Łazinekowską i wzmocnią naszego największego rywala.
Obracamy to wszystko w żart. Chciałeś grać w Legii? Droga wolna, zapraszamy. Zastanawiam się jednak czy to on chce grać w Legii czy po prostu Legia robi wszystko, żeby młodzi zawodnicy czuli, że komuś na nich zależy. A widocznie Legii zależy bardziej niż Lechowi.