Siergiej Kriwiec w drugiej połowie meczu przeprowadził akcję, która dała nadzieję Lechowi na to, że w rewanżowym meczu Pucharu Polski jest jeszcze o co grać. W 73. minucie, przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, wypatrzył czekającego przed polem karnym Stilicia, który zdobył bramkę. – W awans wierzyłem do ostatniej minuty. Zawsze trzeba grać do końca – podkreślał po meczu Białorusin.
Pomocnik „Kolejorza” zauważył, że mistrz Polski od samego początku zaatakował. – My mieliśmy sytuację, ale to oni strzelali. Taka jest piłka. Z naszej strony pojawiło się niepotrzebne zamieszanie, a Podbeskidzie zaczęło grać agresywniej. Wiedzieliśmy, że gdy strzelimy bramkę kontaktową to Podbeskidzie będzie w bardzo trudnej sytuacji – przyznał.
Zdaniem piłkarza, Lech był lepszym piłkarsko zespołem, ale swojej przewagi nie potrafił udokumentować strzelonymi bramkami. Jednak po strzelonej przez Stilicia bramce obraz gry uległ zmianie. – Przymurowało ich, a my to wykorzystaliśmy. Bramka dodała nam odwagi. Uwierzyliśmy w to, że ten mecz można wygrać. – zaznaczył Kriwiec.
Białorusin zapytany o to, z kim chciałby zagrać w finale odpowiedział bez namysłu. – Legia. Dla mnie lepiej, gdybyśmy z nimi zagrali. Na pewno byłby to świetny mecz.