Lech miał pod wodzą trenera Skorży zmienić swoją grę. Wiem, że dwa tygodnie pracy to za mało, ale w tej chwili „Kolejorzowi” bliżej niż do rozwoju czy ewolucji jest do rozkładu. W Białymstoku drużyna zaprezentowała się tragicznie.
Jedynym zawodnikiem, którego za grę w sobotę można pochwalić jest Kotorowski. Za bramkę trudno go winić, a w kilku innych sytuacjach uratowała Lecha od straty kolejnych goli i jeszcze większej kompromitacji. Pewnie za kilka tygodni w pamięci pozostanie nam tylko wynik 1:0, ale obraz gry więcej mówi o obecnej sytuacji Lecha.
Przed nowym sztabem bardzo dużo pracy i odnoszę wrażenie, że trzydniowe zgrupowanie to może być za mało. To piłka nożna i zespół nie może wziąc czasu na żądanie. A tej sytuacji przydałoby się trzytygodniowe zgrupowanie, okres przygotowawczy, a najlepiej jeszcze możliwość przeprowadzenia kolejnych transferów.
Skorża zapowiada powolną ewolucję, a nie rewolucję, ale wydaje mi się, że ta druga jest nieunikniona. W sobotę do Poznania przyjeżdża z Zawiszą były trener Lecha Mariusz Rumak, który o tej drużynie wie więcej, niż jej obecny szkoleniowiec. Znokautowany w tej chwili „Kolejorz” może otrzymać kolejny gong, a potem już blisko do katastrofy.
Obecnie mamy cztery mecze bez zwycięstwa, ostatnie odniesione przez zespół prowadzony przez Rumaka, który w stolicy Wielkopolski się nie podłoży. Po czterech dniach przyjeżdża na mecz pucharowy Wisła, a potem wyjazd na Legię.
Sytuacja „Kolejorza” nie jest najlepsza. W przeciągu najbliższych kilkunastu dni ten zagra trzy kolejne mecze. Może odpaść z Pucharu Polski i powiększyć swoją stratę punktową do lidera, a kolejne sześć punktów. Te uciekają niemiłosiernie. Nie dość powiedzieć, że odkąd Rumak stracił pracę my straciliśmy już 9 z 12 możliwych do zdobycia punktów.
Dlatego początek Skorży może być bardzo trudny nie tylko ze względu na obecną sytuację, ale również to co stanie się w najbliższych kilku meczach. A te mogą jedynie pogorszyć i tak fatalną już sytuację. Wtedy zmiana trenera już nie pomoże, bo w końcu mamy nowego. Do końca rundy jesiennej jeszcze wiele meczów, straty punktów mogą być jeszcze większe, niż obecnie. A Lech zamiast liczyć do czołowe lokaty i awans do pucharów przejdzie kolejny sezon przejściowy w ostatnich kilku latach.