Lech Poznań zremisował z Cracovią 1:1. Bramkę dla Lecha zdobył Ubiparip. Goście, którzy mecz kończyli w dziesiątkę po czerwonej kartce Kusia, wyrównali po próbie centry Ntibazonkizy.
Spotkanie drugiej kolejki T-Mobile Ekstraklasy już od samego początku nie obfitowało w wiele sytuacji. Lech grał sennie, popełniał wiele błędów i nawet nie próbował zagrozić bramce Pilarza. Goście starali się przejmować momentami inicjatywę i mimo że sprawiali lepsze wrażenie, to ich gra – podobnie jak Lecha – mogła rozczarowywać.
Najlepsze wrażenie na boisku sprawiał Pawłowski, który w dzisiejszym meczu pełnił rolę „dziesiątki” ustawionej za napastnikiem. To jego szukali koledzy, a nowy zawodnik „Kolejorza” – co trzeba przyznać – był niezwykle aktywny. Jemu, podobnie jak pozostałym Lechitom – brakowało jednak wykończenia.
Swoje sytuacje na zdobycie gola, a przynajmniej oddanie celnego strzału miał nie tylko on, ale również Arboleda, który powinien groźnym strzałem zakończyć dośrodkowanie Pawłowskiego, ale ledwo trafił w piłkę. Niezłą szansę miał również sam Pawłowski, który urwał się obrońcy Cracovii, a kolejnego minął zwodem, ale jego uderzenie zostało zablokowane.
W drugiej połowie obraz gry niewiele się zmienił, choć można było odnieść wrażenie, że to Lechowi bardziej zależy na trzech punktach. W swoich akcjach był jednak nieporadny i nie miał żadnego pomysłu na zagrożenie bramce Pilarza. Pomiędzy zawodnikami dochodziło do nieporozumień.
Trener Rumak starał się zmienić obraz gry, gdy zdecydował się wprowadzić na boisko Hamalainena i Ubiparipa. Co ciekawe Serb zastąpił Ślusarskiego, a więc napastnika i po wielu meczach rozegranych na skrzydle dostał szansę gry na swojej ulubionej pozycji, a więc na szpicy.
Na kwadrans przed końcem spotkania Kuś faulował wybijającego piłkę Kotorowskiego, otrzymał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę, osłabiając swoją drużynę. To była szansa dla Lecha na to, aby przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść. Nadal jednak brakowało choćby jednego celnego strzału na bramkę Cracovii.
Piłkę meczową w 82. minucie meczu miał Lovrevncics, który zagrał dwójkową akcję z Hamalainenem i znalazł się w sytuacji sam na sam z Pilarzem. Bramkarz Cracovii nogą jednak wybił piłkę i uratował swój zespół od straty bramki. Nie udało mu się jednak chwilę później, gdy strzałem z dystansu popisał się Ubiparip, a piłka pod ręką Pilarza wpadła do bramki. W kolejnej akcji mogło być 2:0, gdy Lovrencics uderzał z bliskiej odległości, ale jego strzał został zablokowany.
Kibice oglądali jeszcze jedną bramkę, ale tę zdobyli goście, gdy niespodziewanie dośrodkowanie Ntibazonkizy znalazło się w siatce obok zaskoczonych obrońców Lecha i Kotorowskiego. W ostatnich minutach gospodarze wreszcie rzucili się do ataków, ale to było za mało, aby myśleć o zdobyciu trzech punktów.
LECH POZNAŃ – KS CRACOVIA 1:1
BRAMKI: `84 Ubiparip – `88 Ubiparip
Żółte kartki: Drygas – Kuś, Kosanović, Ntibazonkiza, Arboleda
Czerwona kartka: Kuś (za drugą żółtą)
LECH: Kotorowski – Ceesay, Wołąkiewicz (87. Kamiński), Arbolda, Kędziora – Możdżeń, Drygas, Trałka, Lovrencics – Pawłowski (60. Hamalainen) – Ślusarski (60. Ubiparip)
CRACOVIA: Pilarz – Kuś, Żytko, Kosanovic, Marciniak – Steblecki (67. Nowak), Danielewicz, Szeliga, Straus (63. Budziński), Bernhardt (46. Ntibazonkiza) – Boljević
Widzów: 14 666