Gra Lecha w piątkowym spotkaniu przeciwko Wiśle Kraków mogła się podobać. Kibice „Kolejorza” na stadionie przy Reymonta zobaczyli zespół walczący ambitnie o każdą piłką, ale także stwarzający sobie z łatwością kolejne sytuacje bramkowe. Tych niestety nie udało się wykorzystać, ale mimo to fani Lecha mają prawo do optymistycznego patrzenia w przyszłość.
– Lech nie może grać nieefektownie. Jednak, żebym mógł wprowadzić zmiany potrzebuję więcej czasu. W tej chwili liczy się wynik, gramy o przetrwanie, musimy zdobywać punkty, żeby grać w europejskich pucharach. Dla nas liczą się kibice – tłumaczy Mariusz Rumak.
Ci jednak nie popadają na razie w hurraoptymizm, choć mają powody do zadowolenia. W piątek zobaczyli zespół, który wspólnie dąży do wyznaczonego celu, jaki było zwycięstwo. Nawet w trudnym momencie, po otrzymaniu czerwonej kartki przez Mateusza Możdżenia, drużyna zareagowała pozytywnie, skutecznie broniła dostępu do bramki, a nawet jeśli zawiodła defensywa, na posterunku stał Krzysztof Kotorowski.
Warto podkreślić, że nowy trener Lecha został postanowiony przed niezwykle trudnym zadaniem. Musiał przygotować zespół pod względem mentalnym i to mu się udało. Ponadto pierwszy jego sprawdzian wypadł na bardzo trudnym i niekorzystnym w ostatnim czasie terenie. Ostatni raz udało się tam bowiem wygrać w marcu 2009 roku.
Mariusz Rumak w najbliższym czasie będzie musiał potwierdzić swoje umiejętności. Kibice mają prawo do optymizmu, ale kolejne mecze rozgrywane przez „Kolejorza” będą tę opinię modyfikować. Lech w następnych spotkaniach może udowodnić, że zmiana szkoleniowca wyszła mu na dobre. Takiej opinii nie można wyznawać już po pierwszym meczu, ale to nie zmienia faktu, że dał on wystarczająco mocne podstawy, aby tak uważać.