W swoim pierwszym oficjalnym meczu w sezonie 2018/2019 Kolejorz zwyciężył z armeńskim Gandzasar Kapan 2:0. Oba gole dla Lecha zdobył napastnik Christian Gytkjaer.Podopieczni Ivana Djurdjevicia od początku spotkania narzucili wysokie tempo gry. Przyniosło to efekt w postaci bramki już w 10. minucie. Jej autorem był duński napastnik Lecha Christian Gytkjaer. Wykorzystał on bardzo dobre dośrodkowanie z prawego skrzydła od Macieja Makuszewskiego i pięknym strzałem z woleja umieścił futbolówkę w siatce. Rozpędzeni lechici poszli za ciosem i już 5 minut później cieszyli się z kolejnego trafienia – ponownie zostało ono wypracowane przez duet Makuszewski-Gytkjaer. Po akcji na prawej flance reprezentant Polski był faulowany w polu karnym, przez co sędzia zdecydował podyktować się „jedenastkę” dla lechitów. Tę na bramkę pewnie zamienił Gytkjaer. Kolejorz nadal dążył do podwyższenia wyniku, jednak czynił to dość nieskutecznie. Chwilę później z rzutu wolnego z dogodnej pozycji uderzał Mihai Radut, jednak piłka poszybowała w trybuny. Szczęścia z dalszej odległości próbował także Gajos, ale jego strzał został wybroniony przez golkipera gości. Było to naprawdę bardzo dobre kilkanaście minut gry w wykonaniu podopiecznych Djurdjevicia. W odpowiedzi na bramkę Jasmina Buricia uderzali także goście, ale bośniacki bramkarz był na posterunku. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie i lechici zeszli do szatni z dwubramkowym prowadzeniem.
Na drugą część spotkania oba zespoły wybiegły bez zmian personalnych w składach. Już w 52. minucie doskonałą okazję na skompletowanie hat-tricka zmarnował Gytkjaer. Duńczyk po prostopadłym podaniu od jednego z partnerów znalazł się w sytuacji „sam na sam” z Kasparovem, który to jednak wyszedł z tej opresji obronną ręką. Chwilę później na boisku po raz pierwszy w oficjalnym spotkaniu pojawił się letni nabytek Kolejorza Pedro Tiba. Portugalczyk zmienił Mihaia Raduta. Druga połowa nie rozpieszczała, a gra Lecha pozostawiała wiele od życzenia. W akcjach ofensywnych brakowało tempa oraz pomysłowości. W 73. minucie mogło być 3:0, jednak arbiter z Izraela nie uznał bramki zdobytej przez Vernona De Marco. Na listę strzelców finezyjnym strzałem przewrotką próbował się wpisać też Maciej Gajos, ale tym razem piłka przeleciała nad poprzeczką. W ostatnich dziesięciu minutach obie ekipy miały stuprocentowe szanse na zdobycie gola. Najpierw bardzo groźnie zrobiło się pod bramką Poznaniaków, kiedy to główkował jeden z Ormian. Trafił on jednak prosto w Buricia, który popisał się w tej sytuacji niemałym refleksem. Warto jednak wspomnieć, że Bośniak został nadepnięty przez rywala na udo. W 86. minucie na murawie pojawił się wychowanek Lecha Paweł Tomczyk. Młody napastnik Lecga także powinien w tym meczu mieć na swoim koncie jedno trafienie, ale w fatalny sposób w sytuacji, gdy miał przed sobą pustą bramkę. Do końca meczu wynik już nie uległ zmianie i dwa szybkie gole w pierwszym kwadransie to było wszystko na co stać było lechitów w ciągu tych 90. minut.
Lech Poznań – Gandzasar Kapan 2:0 (2:0)
Bramki: 10., 15. Gytkjaer
Żółte kartki: 69. De Marco, 76. Tiba – 13. Sverchinski
Lech: Burić – Janicki, Rogne, De Marco – Makuszewski, Gajos, Cywka, Kostevych – Jevtić (69. Barkroth), Gytkjaer (86. Tomczyk), Radut (58. Tiba)
Gandzasar: Kasparov – Sverchinski, Tomić, Ishkhanyan, Khachatryan (82. Pogosyan) – Musonda, Yusbashyan (59. Ohanyan), Angulo, Alex Junior – Nranyan (90+4. Minasyan), Harutyunyan