Do szybkiego zdobywania bramek Lech zdążył już kibiców przyzwyczaić. Z ośmiu przypadków prowadzenia tylko trzy dały jednak „Kolejorzowi” komplet punktów. Gdy Lech prowadził po 11 minutach z Górnikiem Zabrze większość sympatyków tego klubu mogła mieć przed oczami czarny scenariusz choćby z Gliwic. Tak się jednak nie stało, ponieważ podopieczni Skorży jeszcze przed przerwą zdobyli drugą bramkę, a w drugiej połowie dołożyli trzecie trafienie i zasłużenie pokonali Górnik 3:0.
Sygnał do ataku dał Sadajew, który w swoim pierwszym kontakcie piłką groźnie uderzył na bramkę rywali. Steinbors skapitulował kilka chwil później. Znów jedną z głównych ról odrywał napastnik Lecha, który świetnie zgrał głową piłkę do Lovrencsicsa, a ten dorzucił ją na głowę Hamalainena i Fin po uderzeniu głową z bliskiej odległości dopełnił formalności.
Lech przeważał w pierwszej części meczu, nie pozwalał rywalom zagrozić pod bramką Buricia. Golkiper gospodarzy grał wysoko, a jedno z jego zagrań mogło zakończyć się dla „Kolejorza” fatalnie. Bośniak wyprzedził jednego z rywali, ale zagrał pod nogi innego gracza Górnika. Ten powinien uderzać na pustą bramkę, ale inaczej rozegrał tę akcję.
Jednym z ciekawszych pojedynków na boisku był ten pomiędzy Sadajewem a Gancarczykiem, którzy pierwszy raz starli się pod bramką Górnika. Żółtą kartkę obejrzał piłkarz Lecha, ale do starć między tymi zawodnikami dochodziło do końca pierwszej połowy. Szkoleniowiec „Kolejorza” chciał uniknąć ewentualnego osłabienia zespołu i zdjął go w przerwie.
Jeszcze przed nią Lech podwyższył prowadzenie. Genialnym zagraniem popisał się Jevtić, który podał piłkę między trzech obrońców Górnika. Za nich wbiegł Hamalainen, ale pomocnikowi Lecha piłkę spod nóg wybił Steinbors. Zrobił to na tyle niefortunnie, że podał ją do Pawłowskiego, a ten uderzeniem pod poprzeczkę postawił Lecha w bardzo dobrej sytuacji. Prowadzenie 2:0 w tym sezonie „Kolejorz” zmarnował tylko raz – w Warszawie.
Trzybramkowe jednak było zdecydowanie trudniej, a właśnie trzecią bramkę Lech strzelił po ponad godzinie gry. Z rzutu wolnego piłkę dośrodkował Jevtić, a Kędziora uderzył nad interweniującym bramkarzem wprost do bramki Górnika.
„Kolejorz” nie zamierzał rezygnować ze strzelania kolejnych bramek. Mimo stracenia kilku bramek bardzo dobrze grał Steinbors. Wpierw obronił grony strzał Kamińskiego z kilku metrów, potem uderzenie Hamalaiena głową po długim rogu. Okazję do pokazania się powinien mieć również w 72. minucie, gdy Kowncki wypuścił Jevticia, ale przegrał on pojedynek biegowy z obrońcą Górnika i nie oddawał nawet strzału. Okazję do podwyższenie prowadzenia miał także Kownacki, ale zmarnował podanie od Lovrencsicsa.
Górnik również miał swoje szanse, ale nie potrafił wykorzystać koszmarnego błędu Henriqueza, piłkę przejął Gergel, ale Burić świetnie interweniował. Mimo wielu sytuacji w drugiej połowie „Kolejorz” zdobył dzisiaj tylko trzy bramki. Był to dla przeciętnego dzisiaj Górnika najniższy wymiar kary.
LECH POZNAŃ – GÓRNIK ZABRZE 3:0
BRAMKI: `11 Hamalainen, `36 Pawłowski, `63 Kędziora
Żółte kartki: Sadajew – Zachara, Gancarczyk
LECH: Burić – Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Henriquez – Lovrencsics (89. Douglas), Trałka, Jevtić, Pawłowski (68. Keita) – Hamalainen – Sadajew (46. Kownacki)
GÓRNIK: Steinbors – Gergel, Sadzawicki, Shevelyukhin, Gancarczyk (86. Magiera), Kosznik – Sobolewski, Danch, Iwan (66. Oziębała) – Jeż – Zachara (66. Nowak)
Widzów: 12749