Z meczu przeciwko Górnikowi Łęczna kibice zapamiętają jedno… pięknego gola Mouhameda Keity. Był to o tyle ważny gol, że jedyny w tym meczu. Wejście skrzydłowego było strzałem w dziesiątkę Macieja Skorży.
Po słabym meczu w wykonaniu Lecha w Kielcach i stracie punktów kibice liczyli, że „Kolejorz” w spotkaniu z beniaminkiem pokaże się z dużo lepszej strony. Pierwsze minuty niedzielnego meczu nie napawały optymizmem. Owszem, gospodarze dużej utrzymywali się przy piłce, ale nie potrafili zagrozić bramce strzeżonej przez Prusaka.
Być może wpływ na to miało ustawienie Lecha. Sztab szkoleniowy zdecydował się na wystawienie na lewym skrzydle Jevticia. Szwajcar jest nominalnym środkowym pomocnikiem, dlatego często zmieniał się pozycjami ze swoimi kolegami. Na lewej stronie boiska grał m.in. Pawłowski oraz Hamalainen.
Na skrzydło schodził także Sadajew, którego walorów w ogóle nie wykorzystywali jego partnerzy z zespołu. Czeczeński napastnik często schodził po piłkę w głąb pola, ale nie przynosiło to większych efektów, dlatego w przerwie trener Skorża postanowił zmienić go i w drugiej połowie na boisko pojawił się Lovrencsics.
Nie miało to większego wpływu na grę Lecha, ponieważ to beniaminek z Łęcznej pierwszy groźnie zaatakował. Już w pierwszej połowie Górnik grał odważnie, ale zabrakło mu szczęścia, aby wykorzystać błędy Gostomskiego, który trzy razy minął się z piłką. W drugą połowę bramkarz Lecha wszedł już znacznie lepiej i po niespełna dziesięciu minutach gry uratował „Kolejorza” od straty gola, gdy zza pola karnego obok słupka strzelał Burkhardt.
Można było się spodziewać, że w końcu inicjatywę przeją gospodarze. I tak się stało. Z tej przewagi nic jednak nie wynikało. Lechici mieli problem nie tylko ze zbliżeniem się do bramki Górnika oraz z oddaniem strzału. W 67. minucie w dobrej sytuacji znalazł się Trałka, ale jego uderzenie zablokował w ostatniej chwili Bielak.
Na niespełna kwadrans przed końcem meczu na boisku pojawił się Keita. Jego pierwszy kontakt z piłką nie był udany, ale kilka minut później było już tylko lepiej. W 79. minucie zdecydował się na strzał z wydawało się… szalonej pozycji. Była to jednak znakomita decyzja. Piłka po tym uderzeniu z 40 metrów wylądowała w samym okienku, a Lech objął prowadzeniu w meczu, w którym już nic kibiców nie mogło zaskoczyć.
Po zdobyciu bramki Lech cofnął się i bronił zwycięstwa. Goście z Łęcznej tego jednak nie wykorzystali i „Kolejorz” wygrał wcale nie łatwe spotkanie, awansując na szóste miejsce w tabeli.
LECH POZNAŃ – GÓRNIK ŁĘCZNA 1:0
BRAMKI: `79 Keita
Żółte kartki: Hamalainen – Nowak, Bozok
LECH: Gostomski – Kędziora, Wołąkiewicz, Kamiński, Henriquez – Pawłowski (77. Keita), Trałka, Linetty, Jevtić (67. Kownacki) – Hamalainen – Sadajew (46. Lovrencics)
GÓRNIK: Prusak – Mierzejewski, Szmatiuk, Bożić, Mraz – Bonin(74. Hasani), Bielak, Nowak, Bozok (75. Szałachowski) – Burkhardt – Cernych
Widzów: 14 882