Lech Poznań zagrał fatalne spotkanie i zasłużenie przegrał z Jagiellonią. Jedyną bramkę w tym meczu zdobył Piątkowski, już w 5. minucie. Przed nowym szkoleniowcem „Kolejorza” bardzo dużo pracy. Jeśli chce odmienić grę swojego zespołu, to trzydniowe zgrupowanie będzie dobrym czasem, aby coś z grą zespołu zrobić. W przeciągu najbliższych kilkunastu dni Lecha czekają trzy mecze, w tym pucharowy z Wisłą i ligowy z Legią.
Zespół debiutującego na ławce Lecha Poznań Maciej Skorża nie rozpoczął gry lepiej, niż dzień wcześniej Mariusz Rumak, który zaczął pracę w Zawiszy. Ten przegrał z Wisłą 2:4, a pierwszą bramkę stracił w pierwszej minucie. „Kolejorz” nie rozpoczął lepiej. Już w 5. minucie po podaniu Wasiluka z bliskiej odległości gola zdobył Piątkowski.
I to właśnie gospodarze lepiej prezentowali się w pierwszych minutach spotkania. Zespół Skorży grał chaotycznie i nie potrafił utrzymywać się dłużej przy piłce. Jagiellonia była przede wszystkim groźniejsza. Potrafiła stworzyć sobie sytuacje bramkowe i nawet jeśli ich nie wykorzystała, to sprawiała lepsze wrażenie od Lecha.
Ten nie miał pomysłu na rozegranie piłki, szczególnie gdy Białostoczanie oddali piłkę gościom. Lech przede wszystkim nie oddawał strzałów na bramkę. Pierwsze dwie próby podjął Lovrencics, ale strzały Węgra pozostawiały dużo do życzenia. Pod koniec pierwszej połowy Tuszyński z bliskiej odległości uderzał głową na bramkę, ale rewelacyjnie interweniował Kotorowski, ratując swój zespół przed stratą drugiego gola. A gdy już udało się wyprowadzić „Kolejorzowi” kontratak, to jego wykonanie było fatalne.
Po przerwie na boisku nie pojawił się już bezproduktywny Sadajew, a zastąpił go Ubiparip. I Lech zaczął drugą część spotkania z impetem, okazję miał Pawłowski, ale trafił prosto w bramkarza. Z upływem czasu jednak gra „Kolejorza” była coraz gorsza. Gospodarze kontrolowali przebieg meczu i nie zamierzali rezygnować ze zdobywania kolejnych bramek. Ta mogła paść po strzale Gajosa bezpośrednio z rzutu wolnego, ale piłkę nad poprzeczką przerzucił Kotorowski.
Po godzinie gry Lech na dobre przejął inicjatywę, ale nie wpłynęła ona na tworzenie sytuacji bramkowych. I to właśnie był główny problem „Kolejorza” w tym meczu. W 69. minucie spotkania Lechowi udało się zdobyć bramkę, ale Ubiparip był na pozycji spalonej. Jagiellonia liczyła z kolei na grę z kontrataków, ale i zespół Michała Probierza nie grał w drugiej połowie dobrego spotkania.
Drużyna Lecha na papierze wyglądała naprawdę solidnie. Jednak tylko na papierze. Z przodu w ostatnich minutach meczu grali Lovrencics, Pawłowski i Keita, czyli kreatywni zawodnicy, ale tej kreatywności na boisku nie było widać. Trudno po tym meczu pochwalić jakiegokolwiek zawodnika „Kolejorza”, ponieważ w ofensywie Lech zaprezentował się fatalnie. I trudno też dziwić się, że „Kolejorz” ten mecz przegrał, bo nie pokazał nic, aby zdobyć choć punkt.
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – LECH POZNAŃ 1:0
BRAMKI: `5 Piątkowski
Żółte kartki: Pazdan, Madera – Trałka
JAGIELLONIA: Drągowski – Baran, Pazdan, Madera, Wasiluk – Gajos, Grzyb, Tuszyński (76. Romańczuk), Quintana (85. Dżalamidze) – Frankowski, Piątkowski (90. Pawłowski)
LECH: Kotorowski – Wołąkiewicz (82. Formella), Wilusz, Kamiński, Douglas – Pawłowski, Trałka, Jevtić, Lovrencics – Kownacki (60. Keita) – Sadajew (46. Ubiparip)
Widzów: 7350