Lech Poznań zmierzy się w rewanżowym spotkaniu Ligi Europejskiej z Nomme Kalju. Dla lechitów awans to rzecz, którą po prostu muszą wykonać.
Niespodziewanie w Tallinie to gospodarze wygrali 1:0 po błędzie Macieja Wilusza. Poznaniacy kontrolowali przebieg gry w Estonii, jednak nie potrafili stworzyć dogodnej sytuacji do objęcia prowadzenia. Sytuacja lechitów przed rewanżowym spotkaniem jest skomplikowana.
Poznaniacy zrehabilitowali się swoim kibicom w niedzielę, gromiąc na Inea Stadonie Piasta Gliwice aż 4:0. Ze znakomitej strony pokazał sie Vojo Ubiparip, który ustrzelił hattricka. Swoją kandydaturę do wyjściowej „11” zgłosił strzelec czwartej bramki Dawid Kowancki.
Nomme Kalju, podbudowane wygraną z Lechem, zwyciężyło w lidze. Rywal Lecha okazał się lepszy od Sillamae Kalev. Trener zespołu nie dokonał praktycznie żadnych roszad w składzie. Jedynie Felipe Nunes wszedł na boisko w drugiej połowie.
W czwartek Kolejorz musi wygrać różnicą dwóch goli. Przy sytuacji, gdy poznaniacy pokonują Estończyków 1:0 na Inea Stadionie kibice zobaczą dogrywkę oraz być może rzuty karne.
Jednak żaden kibol Lecha nie bierze pod uwagę takiej sytuacji. Klub z Bułgarskiej ma wygrać min. 2:0 i awans zapewnić sobie już w regulaminowym czasie gry. Chyba nikt nie bierze w Poznaniu do siebie myśli, jakoby zespół miał tak szybko pożegnać się z przygodą w pucharach.
Mecz rozpocznie się o godzinie 19:00 na Inea Stadionie.