Krzysztof Chrobak swojego debiutu na ławce trenerskiej nie będzie wspominał najlepiej. Lech zagrał bardzo słabe spotkanie, ale mimo to udało mu się zdobyć punkt.Gola dla „Kolejorza” zdobył Szymon Pawłowski.
Zwycięstwo z Lechią nie zmieniło nastrojów kibiców. Wciąż pamiętają oni fatalną postawę Lecha w europejskich pucharach, której konsekwencją była zmiana szkoleniowca. Krzysztof Chrobak nie był wymarzonym wyborem. Jemu jednak w sobotę się nie oberwało. Kilka słów pod swoim adresem usłyszeli natomiast piłkarze: „Dobre fury i wypłaty, na boisku zwykłe szmaty”. Dopingu jednak kibice prowadzić nie zamierzali.
Lech na boisku nie rozpieszczał. Grał chaotycznie, bez pomysłu. Piłkarze często wybijali piłkę na oślep, nie adresując ich do żadnego z kolegów. Ich bezradność, skutkowała częstymi próbami strzałów z dystansu. Mimo tego mieli oni okazję na zdobycie gola. W 12. minucie piłkę w polu karnym przejął Teodorczyk, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału. Nieporadność gospodarzy doskonale zobrazowała sytuacja z 21. Minuty, gdy nie przejęli oni piłki w środku pola i pozwolili na kontynuowanie ataku przez Pogoń. Jej zawodnicy szybko znaleźli przed polem karnym Robaka, który wyprowadził gości na prowadzenie.
Kilka minut później zawodnicy Wdowczyka mogli sprezentować gola Lechowi. Skoro ten nie miał pomysłu na to, jak zaskoczyć Janukiewicza, postanowił to zrobić Hernani, który trafił w słupek własnej bramki. Przed przerwą Pogoń powinna prowadzić 2:0, ale Robak z znakomitej sytuacji został zablokowany.
Obraz gry nie zmienił się także w drugiej części spotkania. Ciężar gry i obowiązek jej kreowania próbował wziąć na swoje barki wracający po urazie Linetty, ale podobnej chęci nie wykazywali pozostali zawodnicy w niebieskich koszulkach. Po nieco ponad godzinie gry musiał on jednak opuścić boisko z powodu kontuzji. Zastąpił go Kownacki, który w ostatnich spotkaniach dawał sygnał do ataku dla piłkarzy Lecha.
Gola w końcu Lechowi udało się zdobyć. Na niespełna 20 minut przed końce spotkania piłka trafiła do Pawłowskiego, który znajdował się przed polem karnym Pogoni. Minął rywala i uderzył na bramkę. Futbolówka przed tym jak wpadła do bramki odbiła się jeszcze od Murawskiego i wpadła do siatki.
Zawodnicy z Poznania mieli jeszcze sporo czasu, aby powalczyć o trzy punkty. Nie stwarzali sobie jednak żadnych sytuacji na zdobycie gola. O zagrożeniu pod bramką świadczył jedynie przypadek. Tego w tym spotkaniu było dużo z każdej ze stron. Do końca meczu nic się nie zmieniło i choć Lech wykazywał chęci do tego, aby zdobyć drugą bramkę, było to za dużo dla Lecha, a także Teodorczyka, któremu nie udało się powtórzyć wyczynu sprzed tygodnia, gdy zdobył dla „Kolejorza” dwie bramki.
LECH POZNAŃ – POGOŃ SZCZECIN 1:1
BRAMKI: `73 Pawłowski – `21 Robak
Żółte kartki: Jevtić, Teodorczyk – Rudol, Małecki, Dąbrowski
LECH: Kotorowski – Kędziora, Wołąkiewicz (27.Wilusz), Kamiński, Henriquez – Lovrencics (73. Douglas), Linetty (66. Kownacki), Jevtić, Pawłowski – Hamalainen – Teodorczyk
POGOŃ: Janukiewicz – Rudol (52. Taku), Golla, Hernani, Lewandowski – Frączczak, Dąbrowski, Murawski, Okuno (84. Matras), Małecki – Robak (46. Zwoliński)
Widzów: 13 173