Bardzo emocjonujący mecz oglądali na Bułgarskiej kibice Lecha. Ten szybko objął prowadzenie, które tylko w sobie wiadomy sposób stracił. W drugiej połowie goście prowadzili już 2:1, ale dwa gole zdobyte przez „Kolejorza” odmieniły losy spotkania. W doliczonym czasie gry wynik meczu ustalił Claasen. Kolejny raz gra do końca przyniosła efekty i Lech wygrał z Ruchem 4:2.
Ambitnie mecz z Ruchem rozpoczęli podopieczni Mariusza Rumaka, który w wyjściowym składzie na dzisiejsze spotkanie dokonał kilku zmian. To jednak goście jako pierwsi zagrozili poważnie bramce Lecha i powinni tę sytuację wykorzystać. W 6. minucie meczu Gostomski nie złapał piłkę, która spadła prosto pod nogi Stawarczyka. Obrońca Ruchu zamiast umieścić piłkę w siatce strzelił prosto w ręce stojącego po drugiej stronie bramki Gostoskiego.
Trzy minuty później Ceesay zagrał długa piłkę do Hamalainena, bramkarz Ruchu wyszedł z bramki, a Fin dośrodkował na głowę Teodorczyka, który w ekwilibrystyczny i dość szczęśliwy sposób umieścił piłkę w siatce i Lech prowadził 1:0. Nie minęło kilka minut, a Kamiński uderzeniem z półwoleja mógł pokonać Buchalika, ale strzelił nad poprzeczką.
Lech w pierwszej połowie miał więcej z gry, ale swoje szanse miał również Ruch. Tę w 38. minucie zdobył Kuświk, który był niepilnowany w polu karnym i wykorzystał bardzo dobrą centrę Smektały. Przed przerwą swoich szans na zdobycie gola nie wykorzystali Możdżeń i Hamalainen.
Po przerwie pierwszy do ataku ruszył Lech. Już minutę po wznowieniu gry bliski zdobycia drugiego gola po dośrodkowaniu Możdżenia był Teodorczyk, ale golkiper Ruchu obronił uderzenie z bliskiej odległości. Gospodarze przeważali, ale to Ruch zadał kolejny cios. Szybki kontratak gości, dośrodkowanie Smektały, błąd Ceesaya, który nie upilnował Kuświka, a ten zdobył swoją drugą bramkę.
Podopieczni Mariusza Rumaka przeważali, ale mieli problemy ze stworzeniem sobie dogodnej sytuacji na zdobycie gola. Dobry mecz rozgrywał Hamalainen i to on podawał do Teodorczyka, który znalazł się w sytuacji sam na sam, ale trafił w bramkarza. Ten jednak odbił piłkę przed siebie, do której dopadł Murawski i uderzeniem po ziemi doprowadził do wyrównania.
„Kolejorz” po zdobyciu gola ożywił się. Chwilę później Tedoroczyk minął trzech rywali, ale nie zdołał oddać strzału. Lech w końcu dopiął swego. Prawą stroną boiska popędził Claasen, minął rywal i zagrał do Hamalainena, a ten to Lovrencsicsa, który minął Stawarczyka i uderzeniem w okienko wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
Wtedy jednak obudził się Ruch, którego nie satysfakcjonował taki rezultat. Piłkarze Mariusza Rumaka mogli a nawet powinni podwyższyć prowadzenie. Hamalainen zagrał do Ślusarskiego, ten obrócił się na obrońcy Ruchu, ale trafił tylko w słupek. W doliczonym czasie gry Hamalainen zagrał do Ślusarskiego, a ten znalazł się w sytuacji sam na sam i podał do lepiej ustawionego Claasena, który uderzeniem do pustej bramki ustalił wynik meczu.
LECH POZNAŃ – RUCH CHORZÓW 4:2
BRAMKI: `9 Teodorczyk, `77 Murawski, `83 Lovrencsics, `90 Claasen – `38, `59 Kuświk
Żółte kartki: Tymiński
LECH: Gostomski – Wołąkiewicz (46. Claasen), Ceesay, Kamiński, Douglas – Możdżeń, Injac (56. Murawski), Trałka, Lovrencsics – Hamalainen – Teodorczyk (82. Ślusarski)
RUCH: Buchalik – Szyndrowski, Malinowski, Stawarczyk, Dziwniel – Smektała, Surma, Tymiński (74. Mrowiec), Janoszka – Starzyński – Kuświk (77. Jankowski)
Widzów: 24 336