Osłabiona brakiem 7 zawodników Wisła do Poznania jechała jak na skazanie. Lech był ostatnio w dobrej formie, wygrał kilka ostatnich meczów i w opinii wielu kibiców ten mecz miał być tylko formalnością. I tak rzeczywiście było. Szybko strzelone dwa gole ustawiły to spotkanie, pod koniec meczu gospodarze podwyższyli i zbliżyli się do liderującej Legii na dwa punkty. Wydaje się, że walka o mistrzostwo dopiero się zaczyna…
Nic nie wróżyło tak świetnego rozpoczęcia meczu przez poznaniaków. Już w 7. minucie Lech zdobył pierwszego gola w spotkaniu. Lechici zepchnęli wiślaków pod bramkę Miśkiewicza i tam rozgrywali piłkę. W pewnym momencie, po niezbyt dokładnym podaniu jednego z poznaniaków, krakowski golkiper zdecydował się wyjść do piłki, a sytuację wykorzystał Teodorczyk, który popchnął już tylko futbolówkę do siatki. Chwilę później swojej szansy szukał Hamalainen. Tym razem jednak bramkarz gości dobrze zainterweniował, ale już w 10. minucie Fin wyrwał się obrońcom i zdecydował się na podanie do Linettego. Sytuację chciał uratować Uryga, ale tak nieudolnie uderzył w piłkę, że ostatecznie umieścił ją w bramce, zdobywając tym samym samobójczego gola.
W 22. Minucie niebezpiecznie zrobiło się pod bramką Kotorowskiego, kiedy w polu karnym piłkę zagrywał Guerrier. Na szczęście dla poznaniaków żaden z wiślaków nie wykorzystał okazji do przejęcia piłki, bo znalazł by się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Wisła miała też swoją szansę po tym jak sędzia podyktował rzut wolny za rzekomy faul Trałki. Z ponad 30 metrów strzelał Stilić. Jego uderzenie było jednak zbyt silne i piłka poszybowała nad poprzeczką.
„Kolejorz” nie zamierzał odpuszczać i poprzestać na dwóch golach. Cały czas atakował. Najbliżej strzelenia trzeciego gola dla Lecha był Pawłowski, który w 34. minucie oddał strzał na bramkę, ale nieznacznie się pomylił i futbolówka minęła słupek.
Początek drugiej połowy zaczął się w nieco wolniejszym tempie. Spora część piłek byłą rozgrywana w środku pola. Pierwsza potencjalna sytuacja do zdobycia kolejnego gola pojawiła się w 53. minucie, kiedy piłka trafiła do Linettego. Ten zdecydował się na oddanie strzału z dystansu i niewiele brakowało, aby znalazła się w siatce. Niestety przeleciała nad poprzeczką. Lechici próbowali jeszcze stworzyć sobie sytuacje, ale zdecydowanie brakowało dokładności i zgrania. Aż do 78. minuty. Tym razem strzelcem bramki został Hamalainen, który po dośrodkowaniu Gergo zwyczajnie odbił piłkę, która powoli toczyła się w stronę bramki. Brak interwencji Miśkiewicza, który najwyraźniej nie spodziewał się, że piłka przekroczy linię bramkową poskutkował trzecim golem dla Lecha.
Na 5. minut przed końcem podstawowego czasu gry poznaniacy jeszcze kilka razy poważnie zagrozili golkiperowi drużyny gości. Jednak strzały lechitów albo były zbyt mocne i piłka szybowała nad poprzeczką albo dobrze interweniował Miśkiewicz. W ostatnich minutach meczu zrobiło dosyć nerwowo i sędzia podyktował kilka żółtych kartek. Lech natomiast pewnie pokonał Wisłę.
Lech – Wisła: 3:0
Bramki: 7` Teodorczyk, 10` Uryga (S), 78` Hamalainen
Żółte kartki: Trałka; Burdenski, Guerrier, Burliga
widzów: 19015
Lech: Kotorowski – Możdżeń, Wołąkiewicz, Kamiński, Kędziora – Linetty, Trałka (90` Injac) – Pawłowski, Hamalainen, Claasen – Teodorczyk (75` Lovrencsics)
Wisła: Miśkiewicz – Brożek (45` Szewczyk)(65` Klarić), Uryga, Czekaj, Burliga – Burdenski (60` Boguski), Stjepanović – Guerrier, Stilić, Sarki – Brożek