Po efektownym zwycięstwie w Krakowie dla kibiców Lecha liczyło się przede wszystkim podtrzymanie świetnej passy, ponieważ wygrali oni trzy ostatnie ligowe spotkania. Mecz z Zagłębiem miał być pułapką, ponieważ goście zajmowali przed tym spotkaniem przedostatnie miejsce w tabeli. I pułapką też było, ponieważ „Kolejorz” po słabym spotkaniu jedynie zremisował, a gola na wagę punktu zdobył Mateusz Możdżeń.
Przed meczem z Zagłębiem wiele mówiło się o fatalnym stanie murawy na stadionie przy Bułgarskiej. Mimo prób jej poprawienia boisko nie pozwalało zawodnikom na wiele, dlatego Ci skoncentrowali się na grze prostymi środkami. Niewiele więc było szybkiej i efektownej gry. Mimo to sytuacji na zdobycie bramek z obu stron nie brakowało.
W 14. minucie prowadzenie Lechowi powinien dać Kamiński, ale jego strzał głową świetnie na rzut rożny sparował Gliwa. To jednak goście mieli więcej sytuacji bramkowych. W 20. minucie zza pola karnego uderzał Kwiek, ale Gostomski instynktownie odbił piłkę. Trzy minuty później świetną sytuację miał Piech, który wyszedł sam na sam, ale zamiast oddać strzał na bramkę, nie trafił czysto w piłkę.
Chwilę później Zagłębie miało trzecią sytuację, którą swoim strzałem rozpoczął Możdżeń. Piłka odbiła się od zawodnika gości, trafiła do Piecha, który wyprowadził groźną kontrę. Zagrał on do niepilnowanego Abwo, a pomocnik Zagłębia strzelił na bramkę. Z tej sytuacji górą wyszedł jednak bramkarz Lecha, który efektownie interweniował i uchronił Lecha przed stratą gola.
Dwie minuty później świetną okazję bramkową miał Lovrencics. Piłka spadł mu pod nogi, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i ten został zablokowany. Na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem schodzili zawodnicy Oresta Lenczyka, którzy byli skuteczni pod bramką Lecha w 37. minucie spotkania, gdy Kwiek zagrał z rożnego na głowę Rymaniaka, a ten przechytrzył defensywę Lecha i jego bramkarza.
Po przerwie gospodarze starali się przejąć inicjatywę i wrócili do dłuższego rozgrywania piłki. Na niewiele się to jednak zdawało, ponieważ nawet gdy Lechici przedostawali się pod bramkę Zagłębia, to nie oddawali strzałów. „Kolejorz” miał optyczną przewagę, ale w swojej grze bardzo niedokładny. Goście nie specjalnie przejmowali się takim stanem rzeczy i w grze z kontr wietrzyli swoje szanse a podwyższenie prowadzenia.
Lech starał się za wszelką cenę doprowadzić do zdobycia gola, ale mimo licznych dośrodkowań prawej i lewej strony boiska nikt nie atakował piłkę w polu karnym. Co więcej z boiska w 70. minucie powinien wylecieć Henriquez, który ratując Lecha od groźnej sytuacji, w której Piech uciekał na pozycję sam na sam sfaulował napastnika Zagłębia.
Na niespełna kwadrans przed końcem meczu w poprzeczkę trafił Murawski, który kilkukrotnie dzisiaj próbował uderzać na bramkę Gliwy. Sygnał do ataku dał w 83. minucie Możdżeń, który fantastycznie wykonał rzut rożny i uderzeniem w okienko doprowadził do wyrównania. I podobnie jak to było w ostatnich meczach po trafieniu gola gospodarze rzucili się do ataków. Nie mieli oni już jednak żadnych szans na pokonanie Gliwy i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
LECH POZNAŃ – ZAGŁĘBIE LUBIN 1:1
BRAMKI: `83 Możdżeń – `37 Rymaniak
Żółte kartki: Arboleda – Rymaniak, :Abwo
LECH: Gostomski – Możdżeń, Kamiński, Arboleda, Douglas – Lovrencics, Trałka (61. Linetty), Możdżeń, Pawłowski (64. Henriquez) – Hamalainen – Teodorczyk (85. Ślusarski)
ZAGŁĘBIE: Gliwa – Rymaniak, Bilek, Guldan, Cotra – Abwo (84. Woźniak), Piątek, Bonecki, Kwiek, Przybecki (59. Błąd) – Piech (90. Papadopulos)
Widzów: 12 689