Lech Poznań wygrał z Lechią Gdańsk na wyjeździe 1:0. Jest to kolejny mecz Lecha, który kończy się zwycięstwem. Można więc śmiało powiedzieć, że „Kolejorz” jest już na właściwych torach, a kryzys jest już dawno za nim. Mecz nie należał do najpiękniejszych. Najważniejsze jest jednak to, że lechici wywalczyli trzy punkty i z tym dorobkiem wracają do Poznania. Jedyną bramkę strzelił w 63. minucie po dośrodkowaniu Pawłowskiego Kasper Hamalainen.
Pierwsza połowa nie należała do najpiękniejszych. Atakowała przede wszystkim Lechia i walka od pierwszych minut opłaciła im się. W 11. minucie piłkę w polu karnym otrzymał od Kuświka Mila. Reprezentant Polski z chwilą przyjęcia już miał koło siebie Arajuuriego. Fin nie dotknął Mili, ale ten przewrócił się o własne nogi. Arbiter spotkania myśląc, że obrońca Lecha faulował, bez zastanowienia wskazał na wapno. Na szczęście, Kuświk trafił tylko w poprzeczkę. Pierwsze ostrzeżenie dla Lecha.
Przez pierwsze 45 minut na połowie Lechii działo się niewiele. Lech nie oddał żadnego celnego strzału i nie zapowiadało się, żeby sytuacja miała się zmienić. Lechia natomiast konsekwentnie atakowała. W 33. minucie mocnym uderzeniem popisał się Peszko, ale Burić instynktownie wybił piłkę przed pole karne.
Druga połowa to już zupełnie inny „Kolejorz”. Mecz przeniósł się na połowę gospodarzy, a ataki mistrza Polski były bardziej konkretne. W 63. minucie udało się wyjść na prowadzenie. W pole karne wpadł Hamalainen, którego sfaulował Wojtkowiak. Arbiter pozostał niewzruszony, a gra była cały czas kontynuowana. Piłkę przejął Formella, który zaliczył pusty przelot futbolówki przez pole karne. Pawłowski zamknął akcję, obrócił się w stronę pola karnego i dośrodkował do Hamalainena, który zdążył się już pozbierać. Fiński pomocnik przeciął piłę, a ta zatrzepotała w siatce.
Po bramce to nadal Lech przeważał. W 71. minucie mogło już być 2:0. Pawłowski zagrał do Kownackiego. Młody napastnik z pierwszej piłki wypuścił Pawłowskiego. Ten znalazł się w polu karnym mając fantastyczną okazję na strzelenie bramki. Jego strzał poszybował jednak ponad bramkę.
W końcówce Lechia się przebudziła. Gospodarze wiedzieli, że strata jednej bramki to nie tak dużo. Lech natomiast zdawał sobie sprawę z tego, że jednobramkowa przewaga może się rozpłynąć bardzo szybko. W 78. minucie Makuszewski wszedł w pole karne, jak w masło. Minął trzech defensorów Lecha i oddał strzał, po którym na szczęście dla Lecha, piłka trafiła w poprzeczkę.
Ostatnie minuty były nerwowe dla obu stron. Sędzia doliczył aż 9 minut, ponieważ musiał w trakcie meczu przerwać spotkanie ze względu na oprawę kibiców gospodarzy. Ten czas jednak nie starczył Lechii, by doprowadzić chociaż do wyrównania.
Lechia Gdańsk – Lech Poznań 0:1
Bramki: 63′ Hamalainen
Żółte kartki: Tetteh, Kamiński, Trałka, Ceesay
LECHIA: Marić – Stolarski, Janicki (46. Wojtkowiak), Gerson, Marković (83. Wiśniewski) – Borysiuk, Kovacević – Makuszewski, Mila (74. Żebrakowski), Peszko – Kuświk
LECH: Burić – Ceesay (89. Kędziora), Arajuuri, Kamiński, Kadar – Trałka, Tetteh – Lovrencsics (60. Formella), Gajos, Pawłowski – Hamalainen (67. Kownacki)