Sobotnie spotkanie na Ergo Arenie pomiędzy Lechią, a Lechem będzie z pewnością bardzo emocjonujące. Kolejorz chcąc awansować na pozycję lidera teoretycznie wystarczy, że zremisuje ten mecz. Jak jednak wiadomo – nie takie są ambicje podopiecznych Nenada Bjelicy i na pewno będą oni walczyć o pełną pulę, czyli 3 punkty.Chorwat wraca na ławkę trenerską po dwóch meczach zawieszenia. Został on ukarany przez komisję ligi po wyjazdowym pojedynku przeciwko Śląskowi Wrocław, kiedy to zbyt zawzięcie dyskutował z asystentem trenera Śląska Kibu Vicuną. W spotkaniach z Legią oraz Jagiellonią z ławki trenerskiej Lechem dyrygował asystent Bjelicy. – Drużyna, niezależnie od tego czy na ławce jest trener Bjelica czy trener Poms, prezentuje się bardzo dobrze. W sobotę będę na ławce, ale ja na niej nigdy nie siedzę, zawsze stoję. To był największy problem podczas zawieszenia. Gdy byłem na trybunach musiałem siedzieć. W sobotę wracam na ławkę i bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że ostatni raz zostałem wyrzucony na trybuny, choć nie mogę tego obiecać – deklaruje Bjelica.
Marcowe spotkanie pomiędzy Lechem, a Lechią było niezwykle emocjonujące i zacięte. Warto przypomnieć, że w arbiter główny pokazał w nim aż trzy czerwone kartki oraz wiele żółtych. – Tak naprawdę tylko w jednym spotkaniu emocje wymknęły się one spod kontroli. To było w marcu, gdy rywale obejrzeli dwie czerwone kartki. W każdym z tych spotkań graliśmy bardzo dobrze, także w tym przegranym. To było moje drugie spotkanie w roli trenera Lecha, mieliśmy dużo okazji by wygrać. W kolejnych osiągnęliśmy lepsze wyniki – komentuje trener.
Pod nieobecność Nickiego Bille Nielsena, który to złamał nos i będzie musiał przejść operację pewniakiem pod podstawowej jedenastki wydaje się Christian Gytkjaer. – W ostatnich dwóch tygodniach jestem bardzo zadowolony z tego, jak on trenuje. Był zaangażowany w pracę podczas zajęć. Wiemy, że w ostatnim czasie nie był w perfekcyjnym stanie. Po meczu w Niecieczy miał problemy zdrowotne. Teraz jest jednak już w dobrej kondycji fizyczno-mentalnej. W Białymstoku nie zrobił nic specjalnego, ale walczył i pressował. Myślę, że to, że nie grał od początku w dwóch meczach, zmobilizowało go do jeszcze cięższego treningu. Pokazał, że chce grać. Jestem pewien, że będzie bardzo ważnym zawodnikiem dla drużyny – wspomniał na konferencji Bjelica. Sztab szkoleniowy w Gdańsku nie będzie mógł skorzystać z Nikoli Vujadinovicia oraz właśnie wspomnianego Nickiego Bille Nielsena. Do składu powracają za to Emir Dilaver oraz Maciej Makuszewski, co wydaje się być dużym wzmocnieniem. Pod znakiem zapytania stoi występ Darko Jevticia, który w minionym tygodniu ominął kilka treningów z drużyną z powodu infekcji.
Lech w dwóch ostatnich meczach – z Legią i Jagiellonią – zgarnął 4 punkty. Niewiele zabrakło do tego, by w Białymstoku również zdobył 3 punkty, lecz stracona bramka w końcówce spotkania zdecydowanie pokrzyżowała plany. – W sytuacji, gdy gonisz wynik i jesteś pod presją, to ryzykujesz więcej. Tak robią rywale, ale my także. Myślę, że jak przeanalizujemy spotkania z Zagłębiem i Jagiellonią, to w tym pierwszym popełniliśmy błąd indywidualny, a w drugim pozwoliliśmy rywalowi na oddanie groźnego strzału. Gdybyśmy w Białymstoku wykorzystaliśmy sytuacje Raduta i Gytkjaera, to być może zamknęlibyśmy mecz. To był problem. Zaczynaliśmy się bać świadomości straty bramki. Popełniliśmy jeden, drugi błąd. Taka jest piłka. Statystycznie w ostatnich minutach meczów pada wiele bramek. Tak też było w tej sytuacji – mówi Bjelica.
Lechia do tej pory w tym sezonie zdecydowanie zawodzi. Gdańszczanie w 12 spotkaniach zdobyli zaledwie 13 punktów i zajmują dopiero 12. miejsce w tabeli. – Mają mniej punktów, niż zasługują. Nie grają słabo, mają bardzo dobrą drużynę. W kadrze Lechii są piłkarze, którzy zasługują na to, by być na co najmniej piątym miejscu w tabeli. Na początku sezonu mieli problemy, zmienili trenera. Mają indywidualności – Krasić, bracia Paixao, Wolski i Milos to klasowi zawodnicy. Dobrze, że nie będzie grał Peszko, bo jest szybkim graczem – kończy swoją wypowiedź szkoleniowiec Lecha.