Lech Poznań wygrał ze Śląskiem Wrocław 2:0 i tym samym odrobił straty do Legii. Pierwsza połowa w wykonaniu lechitów była bezbarwna. Więcej do powiedzenia mieli zawodnicy gości, którzy kilka razy zagrozili bramce Gostomskiego. Przerwa pomiędzy połowami dała bardzo dużo drużynie Lecha. Piłkarze wyszli odmienieni. W 57. minucie po dośrodkowaniu Douglasa bramkę zdobył Hamalainen. W 84. minucie, również po dośrodkowaniu Douglasa, tym razem ze stałego fragmentu gry, gola zdobył Arajuuri. Do końca meczu Lech nie odpuszczał. Licznymi sytuacjami chciał jeszcze bardziej podwyższyć wynik.
W pierwszej połowie mogłoby się wydawać, że na zwycięstwie bardziej zależy drużynie Śląska Wrocław. Pierwsze 20 minut to drużyna gości stworzyła sobie więcej sytuacji pod bramką Gostomskiego. Lechici bardzo często tracili piłkę z powodu niedokładności podań. Najgorzej z drużyny Lecha zagrał Szymon Pawłowski. Pomocnik „Kolejorza” często zamiast podać do lepiej ustawionego kolegi, decydował się na drybling, który w większości przypadków kończył się stratą i kontrą drużyny Śląska.
Wyśmienitą okazję do otwarcia wyniku miał Robert Pich w 2. minucie spotkania. Karol Linetty znajdując się w pobliżu własnego pola karnego, podał na pamięć wzdłuż boiska. Czujny okazał się pomocnik wrocławian, który przejął piłkę i bez zastanowienia uderzył na bramkę Gostomskiego. Jednak bramkarz „Kolejorza” zdołał wybronić groźny strzał przeciwnika.
Swoją odpowiedź Lech dał dopiero w 28. minucie. Po kombinacyjnej akcji piłkę w polu karnym otrzymał Lovrencsics. Węgier uderzył po długim rogu, lecz piłka minimalnie minęła słupek Pawełka.
W drugiej połowie więcej szans mieli lechici. W 56. minucie po rzucie wolnym, piłkę przed polem karnym zebrał Pawłowski. Pomocnik Lecha zdecydował się na strzał, który w w wielkim zamieszaniu zdołał wyłapać golkiper Śląska.
Lechici wyszli na prowadzenie w 57. minucie. Na skrzydło do Douglasa podał Linetty. Szkot popisał się fantastycznym dośrodkowaniem, do którego doszedł Hamalainen. Jedyne, co musiał zrobić, to skierować piłkę do bramki.
Szansę na podwyższenie prowadzenia miał Gergo Lovrencsics. Lechita znalazł się w sytuacji sam na sam z Pawełkiem, ale trafił w nogi bramkarza.
Wyrównać kilka minut później mógł Mateusz Machaj. Napastnik Śląska z rzutu wolnego z 20 metra trafił jednak tylko w poprzeczkę.
Grę po zdobyciu gola prowadził przede wszystkim Lech Poznań. Ataki były o wiele częstsze i bardziej groźne, niż przed objęciem prowadzenia. Swoje sytuację na zdobycie gola mieli między innymi Hamalainen, Kownacki i Pawłowski.
Lech drugiego gola strzelił w 84. minucie po rzucie wolnym. Do stałego fragmentu gry podszedł Barry Douglas. Szkot z prawej strony pola karnego mógł bezpośrednio uderzać na bramkę Pawełka, jednak zdecydował się na dośrodkowanie. Te główką przeciął Arajuuri, nie dając szans na obronę bramkarzowi.
Lech Poznań – Śląsk Wrocław 2:0 (0:0)
Bramki: 57′ Hamalainen, 84′ Arajuuri
LECH: Gostomski – Kędziora, Kamiński, Arajuuri, Douglas – Linetty, Trałka – Lovrencsics (72. Formella), Hamalainen (90+3. Zulciak), Pawłowski (88. Keita) – Kownacki
ŚLĄSK: Pawełek – Zieliński, Celeban, Pawelec, Ostrowski – Hołota, Danielewicz (73. Hateley) – Pich (73. Lacny) – M. Paixao, F. Paixao – Machaj
Widzowie: 22 175