Najbliższe wyjazdy reprezentacyjne będą kłopotem dla José Marii Bakero – w Lechu występuje sporo zawodników o aktualnej bądź dawnej historii powołań do reprezentacji. Jakie role pełnią zawodnicy Kolejorza w swoich kadrach narodowych?
Zacznijmy od tyłów, czyli od bramkarza. Aktualnie drugi golkiper Lecha, Jasmin Burić, zaliczył epizod w stosunkowo silnej przecież reprezentacji Bośni i Hercegowiny – grając jeszcze w Celiku Zenica zaliczył jeden występ, w czerwcu 2008 roku przeciwko Azerbejdżanowi. Zachował wówczas czyste konto, Bośniacy pokonali rywala z Kaukazu 1:0.
Krzysztof Kotorowski nie zaliczył ani jednego występu z orzełkiem na piersi, ale przecież konkurentów miał niesamowitych.
Bartosz Bosacki był jednym z nielicznych zawodników, mogących uśmiechnąć się z pewną satysfakcją po usłyszeniu hasła „Mistrzostwa Świata w 2006 roku”. Na najważniejszym czempionacie „Bosy” błysnął w ostatnim meczu, strzelając aż dwie bramki reprezentacji Kostaryki. Zadebiutował on już w 2002 meczu w wygranym 2:1 meczu z Wyspami Owczymi. Na MŚ pojechał przez zbieg okoliczności – w ostatniej chwili z kadry został wycofany Damian Gorawski i to właśnie Bosacki zastąpił go. Kolejni selekcjonerzy korzystali z niego bardzo oszczędnie, choć raz na jakiś czas pojawiały się plotki o jego powrocie do kadry. Jednak, jak to mówi Franciszek Smuda, „biologii nie oszukasz” i należy się spodziewać, że kariera reprezentacyjna kapitana Lecha zakończy się na dwudziestu spotkaniach i dwóch strzelonych bramkach.
Seweryn Gancarczyk zadebiutował w kadrze z meczu z Litwą w 2006 roku. Zaliczył tylko siedem występów w reprezentacji i przeważnie nie były one udane (pamiętny samobój w meczu ze Słowacją). Mimo reputacji jednego z lepszych lewych obrońców ligi ukraińskiej, kolejni trenerzy niechętnie korzystali z jego usług. „Garnek” ma dopiero 30 lat i nie powiedział jeszcze jednak ostatniego słowa.
Mimo młodszego wieku, więcej występów ma Grzegorz Wojtkowiak. Debiutował jeszcze za kadencji Leo Beenhakkera, w meczu z San Marino w 2008 roku. Franciszek Smuda lubi stawiać w obronie na Grzegorza, który mimo kilku kontuzji rozegrał w kadrze 11 występów, choć na razie nie strzelił gola. Okazja do podreperowania statystyk nadarzy się już niedługo, bo choć nie został powołany na mecze z Litwą i Grecją, to Smuda z pewnością nie skorzystał z niego ostatni raz.
Gorszą reputację u kolejnych selekcjonerów miał Marcin Kikut – swój pierwszy mecz rozegrał dopiero w zeszłym roku przeciwko Bośni, a drugi z Mołdawią. Trudno powiedzieć, że zachwycił ekspertów, ale niewykluczone, że dostanie jeszcze swoje szanse u Franza.
Kolejnym polskim kadrowiczem jest Hubert Wołąkiewicz, choć można powiedzieć że on dopiero zaczyna karierę w reprezentacji. Pierwszy raz został powołany na amerykańskie tournée (mecz z USA i Ekwadorem), do dziś zaliczył cztery występy w reprezentacji, został także powołany na mecze z Litwą i Grecją, więc ma szansę na kolejne mecze w koszulce z orzełkiem na piersi.
Jedynym obcokrajowcem z linii obrony Lecha jest Luis Henríquez, mający spore doświadczenie jako reprezentant Panamy. Od 2003 zaliczył aż 42 występy, co pokazuje jak ważnym jest zawodnikiem dla swojego kraju. Jego największym sukcesem jest drugie miejsce z Złotym Pucharze CONCAFAF, zdobyte w 2005 roku. Niezaprzeczalnie zaliczy jeszcze wiele występów w reprezentacji, ma przecież dopiero 29 lat.
Całkiem bogate doświadczenie jako reprezentant Polski ma Rafał Murawski. Zadebiutował za kadencji Leo, w meczu przeciwko Belgii (1:0) i od tego czasu zanotował 30 występów w zespole narodowym i strzelił jedną bramkę (przeciwko Serbii). W układance Smudy odgrywa kluczową rolę, jest pierwszym defensywnym pomocnikiem zespołu. O ile ominą go kontuzje, to powinnien być jednym z silniejszych punktów Polski na Euro 2012.
Na razie tylko dwukrotnie zagrał w kadrze młody skrzydłowy Jacek Kiełb. Fakt, że waga jego występów nie jest zbyt wielka, bo były to mecze podczas Pucharu Króla, przeciwko Danii i Singapurowi. Został również powołany na inne zgrupowania, ale z różnych przyczyn nie grał. Mimo to przyszłość przed nim.
Niewiele bogatszy w reprezentacyjne doświadczenia jest Jakub Wilk, który rozegrał trzy spotkania (zadebiutował w meczu z Litwą w 2009 roku) i nie trafił do siatki ani razu. Były to jednak nieistotne mecze, a Wilk, aby myśleć o kadrze, musi zdecydowanie ustabilizować grę i swoją pozycję w Lechu.
Tomasz Bandrowski mimo swoich nieustannych kontuzji również zdołał rozegrać kilka przyzwoitych spotkań w kadrze – dokładnie siedem, debiutując w spotkaniu z Słowenią w 2008 roku, zmieniając Rafała Murawskiego. Nieco ponad pół roku temu Smuda mówił o nim i Matuszczyku, iż mogą być polskimi odpowiednikami Xaviego i Iniesty. Wątpliwie jednak, aby Tomek choć trochę dorównał im klasą, ale jeśli przestanie mieć kłopoty ze zdrowiem, to może być alternatywą na środek pomocy.
Dimitrije Injac to jeden z zawodników, który wypromował się w Kolejorzu. Zagrał do tej pory tylko jedno spotkanie w barwach narodowych Serbii, a właściwe drugą połowę meczu z Izraelem. Jeśli Injac będzie w dobrej formie, to zapewne selekcjoner go zauważy. Udowodnił przecież, że można trafić do stosunkowo silnej europejskiej kadry z ligi polskiej (wyłączając oczywiście reprezentację Polski).
Semir Štilić ma pecha – nie jest specjalnie lubiany przez selekcjonera Bośni, przez co rozegrał na razie tylko 4 spotkania oraz nie strzelił żadnej bramki. Oprócz tego ma sporą konkurencję na swojej pozycji, a już z pewnością gra w najsłabszej lidze spośród wszystkich kandydatów do gry jako „10”. Semir został powołany na jutrzejsze spotkanie z Rumunią, w ramach eliminacji do Euro 2012, wątpliwie jednak żeby zagrał w pierwszym składzie, jednak jest to zawodnik mogący w przyszłości odgrywać ważną rolę w BiH.
Siergiej Kriwiec pełni znacznie ważniejszą rolę w zespole Białorusi – od 2008 roku rozegrał trzynaście meczów i raz trafił do siatki. Ma jednak mocną konkurencję w osobie Aleksandra Hleba i dopóki nie odejdzie on z kadry, trudno spodziewać się kluczowej roli Kriwca w swojej kadrze. Nie przeszkadza mu to jednak w ciułaniu kolejnych występów w reprezentacyjnej karierze, choć często wchodzi na boisko z ławki rezerwowej. Został również powołany na jutrzejszy pojedynek Białorusi z Albanią, a później Kanadą.
Zdecydowanie najpopularniejszy snajper Kolejorza – Artjoms Rudnevs, mimo małego doświadczenia w reprezentacji Łotwy, jest uważany za jej najlepszego snajpera (jednak ani razu nie trafił do bramki w meczu międzypaństwowym). Występy przeciwko Juventusowi czy Bradze sprawiły, że zainteresowanie Rudnevsem jest większe niż jakimkolwiek innym łotewskim zawodnikiem w ostatnich miesiącach. W kadrze zadebiutował w meczu z Estonią w 2008 roku, ale zaczął w niej regularnie występować dopiero po przejściu do Lecha. Otrzymał on oczywiście powołanie do reprezentacji Łotwy na mecz z Izraelem i wszystko wskazuje na to, że zaliczy kolejny występ w pierwszym składzie.
Jedynym napastnikiem, mającym w swoich statystykach godność reprezentanta Polski jest Bartosz Ślusarski. Rozegrał on w niej dwa spotkania, debiutując w 2005 roku. Trudno się jednak spodziewać, aby kiedykolwiek miał jeszcze zagrać w biało-czerwonych barwach, ze względu na sporą konkurencję na jego pozycji.
Jak widać, większość zawodników ma w historii mecze w reprezentacji swojej ojczyzny. Nie należy zapominać, że droga do lepszych zespołów wiedzie głównie przez kadrę. Im lepsza więc gra, tym więcej pieniędzy z ewentualnych transferów. I o to chodzi.