W sierpniu Lech miał zagrać na swoim stadionie dwa mecze: 7 i 21 sierpnia. Ten pierwszy udało się przełożyć, natomiast nie stało się tak z drugim, w którym rywalem „Kolejorza” miał być Ruch Chorzów. Dzisiaj jeszcze Lech będzie rozmawiał w sprawie przeniesienia tego meczu do Chorzowa.
– Grozi nam to, że to spotkanie skończy się walkowerem, ale zrobimy wszystko, by tego uniknąć – przyznał na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Andrzej Kadziński, prezes Lecha Poznań. Władze klubu będą musiały zmienić wniosek licencyjny, ponieważ na pierwotnym nie podały stadionu zastępczego. Dzisiaj wiadomo, że nie będzie nim obiekt we Wronkach. W grę wchodzi Bydgoszcz, jednak jeśli tak się nie stanie, to „Kolejorz” przegra mecz walkowerem.
Jeśli mecz z Ruchem nie odbędzie się klub będzie żądał od miasta odszkodowania. Straty szacuje na 1 mln zł. – W zaistniałej sytuacji zawieszamy negocjacje z miastem w sprawie przejęcia stadionu jako operator. Jestem pewien, że do nich wrócimy, ale na dziś musimy zweryfikować swoje stanowisko – przyznał mec. Masiota.
Lech uważa, że w zależności pozostają fakty wypowiedzenia umowy, następnie zamknięcia stadionu do rozgrywania meczów. – To miało spowodować, że nie będziemy mogli domagać się odszkodowania. Miało, gdyż my uznajemy takie rozwiązanie za nieskuteczne i nie przyjmujemy go w ogóle do wiadomości. Nie poprzedziło go wezwanie do uregulowania zaległości i wypowiedzenie – uważa mec. Masiota.