Ponad szesnaście lat temu zadebiutował w „Kolejorzu”. Dziś jednak jego kariera z tym klubem dobiega końca. Kolejna legenda po Piotrze Reissie nie przedłuży umowy z poznańskim klubem. Teraz nadeszła pora na Bartosza Bosackiego, wieloletniego kapitana Kolejorza.
„Bosy”, jako wychowanek poznańskiego klubu, zadebiutował w Ekstraklasie ponad szesnaście lat temu, dokładnie 29 kwietnia 1995 roku w meczu przeciwko Zagłębiu Lubin. Do końca sezonu 1994/95 rozegrał jeszcze tylko jedno spotkanie, ale wszystko zmieniło się w następnch rozgrywkach.
W sezonie 1995/1996 zagrał 26 spotkań na możliwe 34, a Lech zajął siódme miejsce w tabeli. Następne dwa sezony był równie udane – rozgrywał w nich odpowiednio 31 i 26 meczów, choć była to wtedy drużyna mocno przeciętna – szczytem możliwości Poznaniaków było miejsce w środku stawki, niezagrożone spadkiem do niższej ligi. Bartek zyskał miano perspektywicznego młodego zawodnika i postanowił odejść do silniejszej ekipy, jaką była wtedy„sąsiedzka” Amica Wronki.
Była to mistrzowska decyzja – właśnie wtedy Bosacki zaczął zdobywać pierwsze trofea. Jego pierwszy sezon w Amice otworzył jego strzelecki dorobek w Ekstraklasie: zdobył jedną bramkę w sezonie 1998/99. Sezon później, cały czas grając regularnie w Ekstraklasie, rozegrał 8 spotkań w Pucharze Polski, który wygrał razem z kolegami. Sukces udało się powtórzyć również rok później, choć zagrał już tylko 4 mecze. W następnym sezonie rozegrał najwięcej meczów w całej swojej karierze – 34, choć te wyniki później jeszcze powtarzał. W następnym sezonie powrócił do Lecha.
Jeszcze jako gracz Amiki zadebiutował w kadrze, w meczu przeciwko Wyspom Owczym: wszedł na boisko w 46. minucie, a Polacy wygrali 2:1.Przez dwa sezony w Lechu Bosacki grał regularnie – zagrał w 64 spotkaniach, strzelając dwie bramki. Wówczas zaczął grać także w kadrze – grał m.i. przeciwko Irlandii, Szwecji czy Grecji. Zwrócił na siebie uwagę FC Nurnberg i swoją karierę kontynuował w Bundeslidze.
Po fuzji Amiki i Lecha, „Kolejorz” potrzebował pewnego, środkowego obrońcy, a do tej roli idealnie nadawał się 30-letni wówczas Bosacki. W pierwszym sezonie zagrał tylko 13 spotkań w Lechu, w drugim już jednak grał znacznie więcej, będąc jednym z pewniaków drużyny. Od 2007 do 2010 rozegrał 77 spotkań, strzelając pięć bramek. W tym sezonie Bosacki nie był przykładem zdrowia – przez pewien czas pauzował po wstrząśnieniu mózgu, mimo tego rozegrał imponującą liczbę 39 spotkań, między innmi przeciwko Salzburgowi, Sparcie Praga czy Manchesterowi City.
Mimo jego bardzo ważnej roli w zespole postanowiono nie przedłużać kontraktu, kończącego się 30 czerwca bieżącego roku. Były już kapitan Lecha otrzymał od klubu propozycję rozegrania pożegnalnego meczu, jednak nie wiadomo czy z niej skorzysta.