Legia Warszawa w ostatniej kolejce wygrała z Lechem Poznań 2:0. Ten mecz miał dla kibiców obu drużyn znaczenie przede wszystkim prestiżowe, ponieważ najważniejsze ligowe rozstrzygnięcia znane były już wcześniej. Gole dla gospodarzy zdobyli Vrdoljak i Bereszyński. Lechici trzeci mecz z rzędu na Łazienkowskiej nie potrafili pokonać bramkarza Legii.
Przed meczem jednak więcej było rozmów na temat szpaleru, jaki mieli przed spotkaniem ustawić zawodnicy „Kolejorza” przed gospodarzami. Tego ostatecznie nie było. Na boisku Lechici również nie oddali łatwo meczu.
W pierwszej połowie więcej było walki, niż sytuacji bramkowych. Pierwszą szansę na to, aby zagrozić bramce Kuciaka miał Pawłowski, ale uderzył prosto w bramkarza. Później szansę na zdobycie gola miał Jodłowiec, zablokowany ostatecznie przez Wołąkiewicza. Przed przerwą okazje mieli jeszcze Hamalainen i Pawłowski, ale brakowało im dokładności.
Druga połowa rozpoczęła się od kontrowersyjnej decyzji sędziego, który podyktował karnego po tym jak piłkę ręką dotknął Linetty. Jedenastkę na bramkę zamienił Vrdoljak. Po stracie gola Lechici grali bliżej bramki Kuciaka. Mieli też okazje bramkowej, chociażby po podaniu Pawłowskiego do Teodorczyka, ale napastnik Lecha długo zwlekał z oddaniem strzału. Chwilę później strzelał Hamalainen, ale trafił w bramkarza.
Później dwukrotnie Pawłowski znalazł się w sytuacji bramkowej, ale w obu przypadkach nie trafił w bramkę. Przewaga Lecha wzrastała im bliżej było do końca meczu. Groźnie z dystansu uderzał Hamalainen, ale Kuciak piłkę wypiąstkował przed siebie.
Swoje szans miał też Legia, kiedy po dośrodkowaniu piłki przez Jodłowca w boczną siatkę trafił Rzeźniczak. Z kolei podopieczni Mariusza Rumaka często grając w bocznych sektorach dośrodkowywali w pole karne, ale na brakowało tym centrom dokładności. Z bocznego sektoru na bramkę uderzał natomiast Brzyski i Kotorowski musiał przerzucić piłkę nad poprzeczką.
Na 10. minut przed końcem spotkania Pawłowski minął czterech rywali, podał do Claasena, ale pomocnik z RPA zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i ostatecznie go nie oddał. Przed końcem meczu Kotorowski wespół z Kamiński zawiedli. Ten drugi nie wybił piłki, którą przejął Bereszyński, bramkarz Lecha nie wrócił do bramki , a gracz Legii przelobował golkipera Lecha i podwyższył prowadzenie gospodarzy. Legia wygrała 2:0.
Z bardzo dobrej strony w Warszawie pokazali się kibice Lecha, którzy zaprezentowali oprawę „Mistrz powróci” podpartą racami.
LEGIA WARSZAWA – LECH POZNAŃ 2:0
BRAMKI: `48 Vrdoljak (k), `85 Bereszyński
Żółte kartki: Henriquez, Linetty, Trałka – Rzeźniczak, Jodłowiec
LEGIA: Kuciak – Bereszyński, Rzeźniczak, Astiz, Brzyski – Żyro, Vrdoljak, Jodłowiec, Kucharczyk (68. Kosecki) – Duda (75. Pinto), Saganowski (90. Sa)
LECH: Kotorowski – Kędziora (46. Możdżeń), Kamiński, Wołąkiewicz, Henriquez – Lovrencics (55. Claasen), Trałka, Linetty, Pawłowski – Hamalainen (87. Kownacki) – Teodorczyk